Bine Norčič: „Jesteśmy słoweńską drużyną amerykańskiego pochodzenia”

0
967

Podczas Memoriału Jiřígo Raški Bine Norčič w wywiadzie dla czeskiego serwisu skoky.net opowiedział o swojej pracy trenerskiej, zarówno w kadrze amerykańskiej, jak i tureckiej, a także o czasach kariery zawodniczej.

Zapytany o wspomnienia dotyczące występów w Czechach Norčič odpowiedział, że zawsze miło wspomina starty w Harrachowie, Libercu i Frenstacie. Przyjaźni się też z czeskimi trenerami np. z Jakubem Jiroutkiem, a także z Vasją Bajcem, który jest trenerem Amerykanek, a wcześniej szkolił Czechów. Słoweniec powiedział, że dobrze się czuje w czeskim otoczeniu.

Praca z Turkami według Norčiča była czymś, co powinien przejść każdy trener. Polegała ona bowiem na szkoleniu młodzieży od początku, na przechodzeniu każdego etapu rozwoju zawodnika i obserwowaniu jego postępów. Celem było osiąganie coraz wyższego poziomu, tak by zawodnicy byli w stanie rywalizować w zawodach FIS Cup i Pucharu Kontynentalnego.

Słoweński trener amerykańskiej kadry opowiedział także o stanie zdrowia Nicholasa Alexandra i Nicholasa Fairalla. O ile ten pierwszy zdrowieje i powrócił do treningów, o tyle rehabilitacja drugiego jest powolna i nie wiadomo jak długo jeszcze potrwa, bo postępy nie są duże. Fairall nie zamierza się jednak poddać i nie poinformował trenera o definitywnym zakończeniu kariery, więc kwestia jego powrotu pozostaje otwarta. Bine Norčič powiedział, że skoczek zawsze może liczyć na wsparcie drużyny.

Sytuacja reszty kadry również nie jest zbyt kolorowa: brakuje wsparcia finansowego ze strony związku, dodatkowo zawodnicy muszą sami uiszczać opłaty za członkostwo.  Dwóch nowych specjalistów ze Słowenii ma pomóc w pozyskaniu sponsorów, którzy mogliby pokryć koszty pobytu w Europie.

Amerykanie współpracują z Kanadyjczykami, dzięki tej współpracy kanadyjscy zawodnicy mogą jeździć na zawody. W Kanadzie nie ma jednak ani nowych zawodników, ani nowych obiektów, ani koncepcji, jak poprawić sytuację. Zupełnie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie Clint Jones trenuje młodych przyszłych zawodników.

Pytany o to, czy więcej czasu spędza w Stanach Zjednoczonych czy w Słowenii Norčič powiedział, że odbywają się obozy w Park City, ale większość czasu on, jak i zawodnicy spędzają w Słowenii. Trener ma dom między Planicą, a Kranjem. Tam jest zawsze do dyspozycji. Śmieje się, że są słoweńską drużyną z amerykańskimi korzeniami. W Planicy i w Kranju znajdują się skocznie, na których można trenować, Damjan Fras (były słoweński skoczek) udostępnił klub fitness do treningów i ta sytuacja odpowiada Amerykanom, dlatego w Słowenii spędzają dużo czasu.

Poruszona została również sprawa mamuta w Ironwood: sytuacja jest lepsza niż mogłoby się wydawać. Na konferencji w Zurychu ma zapaść decyzja o terminie zawodów – wstępnie miałyby się odbyć w 2017 roku. Mówiło się też o Letnim Grand Prix, ale ta sprawa jest już nieistotna. Wokół obiektu na pewno będzie się jeszcze wiele działo. Nie będzie to mamut, a największa duża skocznia, podobna, bądź trochę większa niż w Willingen. Punkt konstrukcyjny miałby wynosić 140 lub 150 metrów.

A co Norčič planuje w najbliższej przyszłości? Memoriał we Frenstacie był formą treningu, wcześniej trener był z zawodnikami na zgrupowaniu w Bischofschofen. Teraz odbędą się zgrupowania w Planicy i Oberstdorfie. Potem skoczkowie przetestują swoje postępy podczas LGP w Hinzenbach i LPK w Klingenthal. Przejście z sezonu letniego w zimowy, z torów ceramicznych na lodowe nie powinno być dla zawodników problemem.


  • Źródło: skoky.net