Adam Małysz: „Zawodnikom przyda się spokój na Święta”

0
928

Nie ma co ukrywać, że polscy skoczkowie nie zaczęli tego sezonu tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ponadto, z każdym kolejnym konkursem sytuacja wcale się nie poprawia. Naszemu liderowi brakuje regularności, a pozostali zawodnicy – po bardzo dobrym lecie – giną w tłumie zawodników przeciętnych. W sprawie problemów polskiej kadry głos zabrał wielki mistrz i wybitny ekspert – Adam Małysz.

Na początek były skoczek narciarski, a obecnie kierowca rajdowy skomentował błędy, które popełniają Biało – Czerwoni: „W skokach zdarza się, że w trakcie przygotowań zawodnicy i trenerzy wykonali pracę sumiennie, a na skoczni nie idzie. Na pewno nikt nie skacze słabo specjalnie. Nie chcę mówić o wielkim kryzysie, bo przebłyski są, ale brakuje stabilizacji. Fizycznie i motorycznie kadra jest dobrze przygotowana, gdzieś pogubili jednak technikę. Na progu pojawiają się błędy, które potem mają odzwierciedlenie w kącie natarcia podczas odbicia, szybkości w powietrzu, wysokości lotu nad progiem i odległości. Kamil Stoch spóźnia skoki, leci nisko, choć odbija się dynamicznie i mocno. Potrzebuje spokoju i czasu, by się odrodzić. To za dobry skoczek, żeby zupełnie zapomniał o dalekich lotach. Musi złapać czucie. Resztą jestem rozczarowany – Dawid Kubacki i Maciek Kot nie przenieśli dobrych skoków z lata. Nie zapomnieli jak skakać, ale robią to gorzej” – wyjaśnia Adam Małysz.

„Orzeł z Wisły” na podstawie własnego doświadczenia spróbował zdiagnozować przyczyny problemów i słabszej formy naszych skoczków: „Każdy przypadek jest indywidualny. Dla jednego mogło być za mało skoków, dla drugiego za dużo i technika się zagubiła. Pod koniec lata Maciek i Dawid skakali na poziomie Kamila. Przyszła zima, śnieg i wygląda, jakby z dnia na dzień zatracili technikę. Od kilku lat, z małym wyjątkiem, początek nie jest dobry. Za każdym razem przyczyna tkwiła w kombinezonach. Z doświadczenia wiem, że strój, który pasował latem, zimą, kiedy jest niższa temperatura i większa wilgotność powietrza, zachowywał się inaczej” – twierdzi Polak.

Szczególnie trudny okres przeżywa Kamil Stoch, który każdego roku jest w gronie faworytów, a tymczasem jego ostatnich występów nie można zaliczyć do udanych. Po konkursach w Engelbergu lider naszej kadry wypowiadał się z goryczą o tym co się dzieje. Czterokrotny Mistrz Świata odniósł się także do jego słów: „Po konkursach w Engelbergu mówił w dramatycznym tonie. Użył słowa katastrofa i ja go rozumiem, bo bywałem w podobnej sytuacji. Gdzie pozostali zawodnicy? Znów wracamy do moich czasów, kiedy sam dźwigałem odpowiedzialność za polskie skoki. Dziś nie idzie Kamilowi, więc ogłaszamy klęskę. Zwykle jego sukcesy, czy kiedyś moje, przysłaniały słabe skoki innych. Znowu wszystko spoczywa na barkach jednego zawodnika. Kiedy nie idzie, on sam nie wie, co jest grane” – tłumaczy Małysz.

Fala krytyki spadła przede wszystkim na szkoleniowca polskiej reprezentacji Łukasza Kruczka, pojawiły się nawet głosy, że powinien zostać zwolniony. Adam Małysz nie uważa, by było to konieczne, ale radzi mu skonsultować się z innym trenerami: „Latem wyniki były, zimą nie ma, choć nastąpił podział na kadrę A i B, co miało dać efekty. Więcej współpracuję z prowadzącym kadrę B Maćkiem Maciusiakiem, mamy lepszy kontakt. Największy ból jest taki, że między drużynami dalej nie ma współpracy. Niby razem trenują, jeżdżą na te same zgrupowania, ale każdy robi swoje. Nie ma wymiany opinii, konsultacji. Dla Łukasza to trudny moment – może powinien wysłuchać zdania szkoleniowców klubowych? Kiedy ja miałem problemy, szukałem odpowiedzi u Jasia Szturca, mojego personalnego trenera z Wisły. Osoby z zewnątrz czasem potrafią zauważyć drobne szczegóły, których trener prowadzący nie jest w stanie dostrzec. To ważne, żeby być otwartym na współpracę, a w Polsce o nią ciężko. Co trener, to jego pomysł i jego opinia” – podkreśla były skoczek.

Nie ma jednak takiego kryzysu, z którego nie dałoby się wyjść, gdyż zawsze warto patrzeć pozytywnie i nie przestawać pracować: „Widzę światło w tunelu, bo… bywało gorzej. Tragedii nie ma, choć niektórzy myślą inaczej. Duże oczekiwania powodują, że kiedy się im nie sprosta, przychodzi rozczarowanie. Zacznie się kombinowanie, robienie rzeczy wbrew temu, co się wykonało od maja. Kto dobrze trenował latem, potrzebuje cierpliwości. Teraz jest czas na trening w Zakopanem. Wiem, że skakali tam przed zawodami w Engelbergu, gdzie miał być przełom. W pierwszych skokach były przebłyski, ale jeśli wieje z tyłu i ktoś popełni błąd, nie odleci. Nie jest dobrze, wszyscy to widzą, ale gwałtowne ruchy i wywoływanie paniki nie pomogą. Na dobrych skokach najbardziej zależy zawodnikom, a w tym momencie są zdruzgotani i załamani. Dlatego przyda im się spokój na Święta” – dodaje na zakończenie Adam Małysz.


  • Źródło: eurosport.onet.pl
  • FOTO: Jagoda Przybyła