Maciej Kot zakończył sezon 2016/2017 na dobrym piątym miejscu w klasyfikacji generalnej. Złoty medalista mistrzostw świata z Lahti powiedział jakie ma ambicje.
Zapytany, czy uda mu się odpocząć w tydzień wolnego, jaki dał zawodnikom Stefan Horngacher, powiedział:
– ” Staram się. Przede wszystkim chodzi o odpoczynek psychiczny. W ciągu całego sezonu zbiera się wiele spraw, których nie da się załatwić. Spędziłem więc dwa dni na spotkaniach i innych akcjach, ale… to też odpoczynek, bo w głowie nie ma skoków, tylko co innego. Staram się też dbać o inne sprawy. Zaliczyłem więc saunę i baseny termalne, w planie mam kolejną taką wizytę. A w weekend pojeżdżę samochodem rajdowym.”
Gdy został zapytany czy myśli jeszcze o niedawno zakończonym sezonie, powiedział:
– „Nie. Zamknąłem sezon w poniedziałek. Wróciłem do domu i wszystko przeanalizowałem. Później postanowiłem odpoczywać. Zaraz przecież wracamy, nie tylko myślami, do skoków. Cały przyszły tydzień trenujemy, później mamy testy w Krakowie i wyjazd na obóz treningowy do Hiszpanii. To plan trenera Stefana Horngachera, my go wykonujemy. Zazwyczaj odpoczynku było więcej, ale ufamy Stefanowi. Rok temu na początku przygotowań byliśmy zmęczeni, ale efekty przyszły. Teraz też ma tak być, bo to przemyślany program przygotowań. Poza tym będziemy mieli też później przerwy na odpoczynek.”
Zapytany, czego najbardziej żałuje, powiedział:
– „Mistrzostw świata w Lahti i tego, że nie wszedłem na podium po jednym z dwóch konkursów indywidualnych. Nie ukrywałem, że to mój cel. Byłem dobrze przygotowany i niewiele zabrakło, ale nie wyszło. Musiałem się z tym pogodzić, choć nie było mi łatwo.”
Następnie został zapytany, jaką ocenę w skali szkolnej postawiłby sobie, nasz zawodnik powiedział:
– „W skali szkolnej pewnie piątkę, bo sporo tych wysokich miejsc nazbierałem. Żartuję oczywiście, bo tak serio, to najbardziej odpowiednie byłoby pewnie cztery i pół.”
Zapytany, czy ten sport nauczył go pokory i cierpliwości, powiedział:
– ” Długo się uczyłem pokory i cierpliwości. To się ze sobą wiąże. Nawet w tym sezonie, gdy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze do wygrywania, nie wychodziło. Pojawiły się momenty, gdy musiałem przyjmować gorsze wyniki i czekać. W końcu wszystko się złożyło i zaczęło działać, bo mam dwie wygrane i drugie miejsce oraz złoto mistrzostw świata w drużynie. Nie zapominam jednak o pokorze, bo nie wolno tego robić, nawet kiedy jest się najlepszym. Zresztą wtedy trzeba chyba jeszcze więcej pokory.”
Potem został zapytany, czy było trudno, Maciek odpowiedział:
– „I to bardzo. Miałem dwa sezony, gdy trudno było mi przełknąć to, że jestem słaby. Myślałem, że już jest dobrze, a tu nic z tego. Zaczynało mi brakować cierpliwości i umiejętności wmawiania sobie, że wszystko się ułoży. Ale się nie poddawałem, walczyłem, brałem narty i szedłem na skocznię. Poddanie się byłoby przyznaniem się do porażki, a tego nie lubię. Zaciskałem zęby i robiłem swoje. Miałem wsparcie najbliższych, stali za mną także partnerzy. Choćby Wagraf, który wspierał mnie nawet, kiedy nie osiągałem dobrych wyników. Każdy taki element jest ważny, bo na sukces składają się detale.”
Dodał także że zawsze wierzył że będzie osiągać sukcesy:
– ” Zawsze. Gdyby zabrakło wiary, przestałbym skakać. Nie ukrywam, że jestem zawodnikiem, który nie trenuje dla przyjemności, ale w konkretnym celu. Chcę osiągać jak najlepsze wyniki, nie chcę być przeciętniakiem. Robię to, co lubię, ale moją główną motywacją są wyniki.”
Gdy zapytany został o medale w Pjongczang, oraz czy chce zdobyć więcej niż jeden, powiedział:
– „Po medale. Chciałbym wejść na podium w drużynie, ale zrobić to też indywidualnie. Mam taki sam cel, jak przed Lahti. W Finlandii udało się w połowie, chcę, żeby w Korei było inaczej. Marzę o medalach.”
Dodał także, że czuje pozytywne emocje związane z Koreą, oraz że ma w sobie dużo optymizmu:
– „Nie było idealnych warunków, potrzeba było szczęścia, ale wygrałem. Walczyłem ze Stefanem Kraftem, Andreasem Wellingerem. Czuję pozytywne emocje związane z Koreą, a to bardzo ważne. Rok przed igrzyskami mam w sobie dużo optymizmu i z nim pojadę na igrzyska.”
Na koniec został zapytany, czy w następnym sezonie będzie jeszcze lepiej, odpowiedział:
– „Mam głęboką nadzieję i wiarę w to, że sezon 2016/17 był stacją pośrednią w drodze na szczyt. Zrobiłem krok do przodu, ale nie jestem jeszcze tam, gdzie chcę. Wiem, że teraz łatwo wrócić na dół, ale mnie interesuje jazda do góry, na sam szczyt. Mamy dobrego kierownika tej naszej kolejki, czyli trenera Stefana Horngachera. Tryby są dobrze naoliwione, trzeba więc dołożyć własną pracę i iść na szczyt z uporem maniaka.”– zakończył Maciej Kot.
- Źródło: przegladsportowy.pl
- Foto: Katarzyna Satała