Piotr Żyła, który latem zmagał się z wieloma problemami, w końcu może odetchnąć. Jak mówi Polski zawodnik – wróciła mu radość ze skakania.
Piotrek chwali się, że z jego dyspozycją jest coraz lepiej.
„Fajnie, wszystko zaczyna mi coraz lepiej wychodzić, a skoki znów sprawiają radość. Prędkości na rozbiegu i pozycja dojazdowa są dobre, faza lotu też się poprawia. Krok po kroku poprawiam wszystkie elementy i bardzo mnie to cieszy.”
Zawodnik mówi również o tym, że po ustabilizowaniu pozycji najazdowej mógł w końcu zająć się innymi kwestiami oraz ocenia czy to dobrze, że dobre skoki pojawiły się akurat podczas przejścia na tory lodowe.
„Dokładnie, choć wiadomo, z pozycją jest tak, że cały czas trzeba ją trochę korygować. Ale jest już stabilna i można zacząć pracować nad czymś innym, nie trzeba aż takiej uwagi zwracać na tę pozycję, kontrolować jej. Po prostu trzeba zacząć automatycznie skakać i się z tego cieszyć.
To bardzo dobrze! Przez całe lato męczyłem się, było dużo zmian i skoków nie do końca udanych. W tym roku miałem inne założenia, inne elementy do pracy. Skupiałem się nad tym, by wszystko było zmienione. Ciężko zrobić „pstryk!” i po prostu zacząć dobrze skakać. Trzeba było czasu, by to zaczęło funkcjonować. A teraz na torach lodowych zaczęło to już mieć ręce i nogi. Oczywiście teraz też nie mówię, że jest nie wiadomo jak super, bo zawody wszystko zweryfikują. Ale jest lepiej. Zaczyna mi to sprawiać przyjemność.”
Wiślanin wypowiedział się również na temat wczesnego podania składu na Puchar Świata w Ruce.
„Myślę, że gdy trener wybierał skład, to patrzył na całokształt, na trening motoryczny, dyspozycję na skoczni i na cotygodniowe testy, czy idą one w dobrą stronę. Na pewno dzięki temu, że skład został podany tak wcześnie, przygotowania do sezonu są spokojniejsze. Można się skupić na treningu, a nie na tym, by podczas tego treningu rywalizować i walczyć o miejsce na Puchar Świata. To duży plus, mentalny większy spokój.”
- Źródło: pzn.pl
- FOTO: Wiktoria Wnętkowska