Reportaż: Cała Polska przed telewizorami w erze Małyszomanii

0
1006

Już za mniej niż miesiąc początek sezonu zimowego w skokach narciarskich. Kibice znów będą ekscytować się wspaniałymi skokami, a zawodnicy bić rekordy i święcić triumfy. Nim jednak to się stanie, cofnijmy się w czasie do początku XXI stulecia i zjawiska Małyszomanii.

Małyszomania wybuchła nagle i niespodziewanie. W Polsce po transformacji ustrojowej potrzebne było coś, co zjednoczy Polaków. Pojawił się mężczyzna, Wiślanin z wąsem, którego skoki sprawiały, że rywale mogli bić się tylko o drugie miejsce. Adam Małysz, bo o nim mowa, stał się idolem Polaków. Nie było wcześniej sportowca, który wniósłby skądinąd niszowy sport na wyżyny. Jego dyscyplina, skoki narciarskie, stały się swego rodzaju sportem narodowym, uprawianym przez coraz większą liczbę dzieci i młodzieży oraz jeszcze chętniej oglądany.

Doskonale pamiętam jak jako mała dziewczynka nie wyobrażałam sobie świąt bez następującego po nich Turnieju Czterech Skoczni. Oglądany był on dosłownie przez wszystkich, przed telewizorami gromadziły się całe rodziny. O skokach i Małyszu mówiono wszędzie, o czym świadczyły chociażby wyniki oglądalności konkursów. W erze Małyszomanii były one na poziomie 10 milionów przy każdym konkursie. Rekord padł podczas Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City. Zmagania Małysza o olimpijski medal oglądało 14 milionów Polaków. Wynik ten długo był rekordem oglądalności. Pobito go dopiero podczas piłkarskiego Euro 2012 rozgrywanego w Polsce.

Od zakończenia kariery przez Orła z Wisły minęło 4,5 roku. Oglądalność skoków spadła, ale nadal zdarzają się rekordowe konkursy jak chociażby zmagania Kamila Stocha o złoty medal podczas IO w Sochi, które podziwiało 10 milionów telewidzów. Brakuje jednak tej powszechnej miłości do skoków i Mistrza, jaką manifestowano podczas Małyszomanii. Czy kiedykolwiek to powróci? Trudno powiedzieć. Najważniejsze jest jednak to, że skoki narciarskie nie zostały zapomniane. Nadal mamy w tej dyscyplinie sukcesy, zawody odbywają się na naszych skoczniach w różnych cyklach zawodów nawet kilkanaście razy w roku, konkursy transmituje telewizja, a liczba młodych adeptów narciarstwa ciągle wzrasta. Przewidywania pesymistów, jakoby po Małyszu miało nie być niczego, nie sprawdziły się. Wierzę głęboko, że nigdy się nie sprawdzą i skoki narciarskie będą już zawsze w świadomości Polaków.


  • Źródło: własne
  • FOTO: