Sędziowie są bez wątpienia jednymi z najważniejszych osób podczas zawodów w skokach narciarskich. To oni decydują o ocenach za styl, które mają bardzo duże znaczenie w końcowej nocie zawodników. Jednak mało kto zastanawia się jak wygląda ich praca. Nasi redaktorzy postanowili do sprawdzić rozmawiając z panem Tadeuszem Szostakiem, który jest międzynarodowym sędzią skoków narciarskich FIS.
W czwartek podczas kwalifikacji do konkursu indywidualnego Mistrzostw Świata w Lotach panowała bardzo duża mgła, przez którą telewidzowie praktycznie nie widzieli lecącego skoczka. Jak ta sytuacja wyglądała w przypadku sędziowania? Czy było cokolwiek widać z budek sędziowskich?
My widzieliśmy jeszcze gorzej niż w telewizji, więc można się domyślić jak czasami ta nasza praca wygląda. Poza tym my nie mamy zbliżeń, musimy być bardzo skupieni, aby czegokolwiek się dopatrzeć i wypatrzeć wszystko to, co powinniśmy wypatrzeć.
Czy Pana zdaniem sędziom przydałyby się powtórki, aby móc lepiej wykonywać swoją pracę?
Powtórki takie, jak obserwujemy je w telewizji są niewykonalne z racji czasu, jaki one zajmują. Czas przy sędziowaniu jest już dopięty do maksimum. Tutaj głównie chodzi o komfort telewidzów, niż jury. Powtórki raczej nie są możliwe, jednak mam obecnie inną propozycję, którą z pewnością poprawi komfort pracy.
Dlaczego zdarza się, że sędziowie dają wyższe noty, mimo widocznych błędów zawodników?
My oglądamy zawodnika od tyłu i pod skosem. Czasem są takie błędy, których my nie widzimy z racji tego skosu. Nie widzimy, na przykład, tej nogi, która jest wykroczna, bo zawodnik jest do nas bokiem i ten ewentualny błąd zasłania. Dlatego błędy podczas sędziowania się zdarzają. Warto pamiętać, że my mamy tylko jedną, określoną perspektywę. Kiedy kilku sędziów daje noty, które wydają się być błędne, to coś musi być na rzeczy. Musiało się wtedy zdarzyć coś, co nie pozwoliło sędziom tego błędu zauważyć. Stoimy też na równych wysokościach i patrzymy z różnych miejsc, więc to powoduje, że nasz widok może się nieznacznie różnić.
Co we współczesnych skokach trzeba zrobić, aby dostać „notę marzeń”, czyli dwudziestkę?
Trzeba skoczyć tak jak Andrzej Stękała w swoim drugim skoku podczas niedzielnego konkursu w Planicy, ale o jakieś 4-5 metrów dalej.
Dlaczego sędziowie zaczęli podchodzić bardziej rygorystycznie do oceniania skoków? Kiedyś zawodnik mógł dostać 18 punktów za przekroczenie punktu konstrukcyjnego, a teraz zdarza się, że przy takiej samej odległości dostaje nawet 16.5 punktu.
Zaczęło się to od momentu, gdy skoki między punktem konstrukcyjnym, a rozmiarem skoczni stały się bardziej bezpieczne. gdy zawodnik nie dolatuje do tej strefy, to od razu można założyć, że popełnił on jakieś błędy.