Dawid Kubacki: „Postawiłem na ciężką robotę”

0
1114

Szczególnie dzisiaj, kiedy mamy przed sobą noc spadających gwiazd, warto przyjrzeć się uważniej polskiej gwieździe, która rozbłysła w Wiśle i ani myśli gasnąć. Dawid Kubacki wygrał oba konkursy indywidualne tegorocznej Letniej Grand Prix, a także znacząco przyczynił się do świetnych wyników naszej kadry w konkursach drużynowych. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” lider klasyfikacji generalnej opowiedział o kulisach pracy nad formą i swoich oczekiwaniach.

Polski skoczek zaskakuje pewnością siebie i optymizmem. Wynika to jednak z ogromu ciężkiej pracy, jaką wkłada w codzienne treningi i przygotowania do zawodów: „Nie mam prawa narzekać. Wszystko dobrze się poukładało, czy to u nas w Beskidach, czy w miniony weekend w Hinterzarten. Jadę na skocznię z konkretnym planem i go realizuję. Forma zawsze bierze się z jednego, z pracy. Tu nie ma żadnych sztuczek ani czarodziejskiej różdżki. Postawiłem na ciężką robotę i teraz zaczynam powoli zbierać jej owoce. Nie spodziewałem się, że stanie się to tak szybko. Skoki wreszcie są takie, jakich oczekuję ja oraz trenerzy” – przyznaje z satysfakcją Kubacki.

My jako kibice długo czekaliśmy na pełny rozkwit formy Dawida. Zawsze była ona nieco „w kratkę”, udane występy przeplatał bardzo słabymi, przez co zwykle pozostawał w cieniu kolegów. Okazuje się, że było to spowodowane głównie niewłaściwą techniką: „Od dłuższego czasu, podczas odbicia, za bardzo szarpałem klatką piersiową. Było to ze szkodą dla kierunku odbicia. Wychodziłem z progu wysoko i w końcowej fazie lotu zaczynało mi brakować prędkości. To przekładało się na brak metrów i skok nie był tak długi, jak powinien. Kilka razy próbowałem to zmienić, starałem się walczyć z tym nawykiem, aż wreszcie teraz, przed początkiem okresu przygotowawczego, powiedziałem sobie z trenerem Maciejem Maciusiakiem stanowcze: „Dosyć tego”. Zacząłem nad tym pracować i, dzięki pomocy trenerom oraz współpracy z panią psycholog, osiągnąłem zamierzony efekt. Lecę niżej nad zeskokiem, nie znosi mnie na prawą stronę i wreszcie jestem z siebie zadowolony. Aczkolwiek nie spoczywam na laurach, bo wiem, że do poprawy zostało sporo. Dalej mam nad czym pracować” – opowiada skoczek.

Dawid wypowiedział się również na temat pracy z psychologiem, która – jak wiemy z przykładu Adama Małysza czy Kamila Stocha – jest dla sukcesu kluczowa: „Na konsultacjach z panią Marzanną Herzig z krakowskiej AWF dużo rozmawiamy, wykonuję wiele kompleksowych ćwiczeń motywacyjnych, uspokajających, na koncentrację, wizualizuję swoją pracę. To nie jest ściśle poukładane i usystematyzowane. Częstotliwość konsultacji zależy od tego, czy jestem na obozie albo zawodach. Ale nawet w trakcie wyjazdów możemy się kontaktować przez internet czy telefon. Z panią psycholog pracuję średnio raz na dwa tygodnie” – zdradza w rozmowie.

Kubacki po raz pierwszy w karierze jest liderem klasyfikacji generalnej – i nie jest ważne, że to „tylko” LGP. Żółta koszulka to żółta koszulka i Dawid chce ją nosić jak najdłużej: „Koledzy już żartowali, że do twarzy mi w żółtym plastronie lidera, że pasuje do koloru moich włosów. Idąc na konkurs nie myślę o wyniku, nie kalkuluję, nie przeliczam odległości. Mam do wykonania skok i chcę to robić jak najlepiej. Jeśli niczego nie zepsuję, wyniki też będą dobre. Pozycja lidera mi nie ciąży, nie rozmawiałem z trenerami o sukcesie w klasyfikacji generalnej. Teraz skaczemy we Francji i Szwajcarii, ale później czekają nas bardzo dalekie wyjazdy do Azji. W programie jest Japonia, Rosja i Kazachstan. Nie wiem, gdzie się wybierzemy. Plan był taki, że Sapporo odpuszczamy, a startujemy w Czajkowskim i Ałmatach, ale pojawiły się problemy logistyczne. Zobaczymy, jak wszystko uda się poukładać. Podporządkuję się decyzjom trenerów, przed latem zakładaliśmy, że startujemy jak najwięcej” – opowiada.

Mimo tego, że letnie zawody są przeważnie traktowane jako forma treningu przed sezonem zasadniczym, Polacy podchodzą do nich poważniej niż rok temu: „W porównaniu z ubiegłym sezonem wygląda to trochę inaczej. Wtedy przyjeżdżaliśmy na zawody i nawet w dniu kwalifikacji mieliśmy mocniejsze treningi. Na start szliśmy z marszu, w myśl zasady „co będzie, to będzie”. Teraz nie mamy ciężkich zajęć, na zawody idziemy „wyświeżeni” i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. Nie odpuszczamy, chcemy zachować rytm skakania i osiągać jak najlepsze wyniki” – podkreśla Kubacki.

Zarówno Dawid, jak i my, mamy nadzieję, że jego gwiazda nie spadnie i będzie świecić równie mocno aż do końca sezonu zimowego: „Moim zdaniem lato z zimą są ze sobą powiązane. Im większa częstotliwość dobrych skoków na igielicie, tym większa szansa, że w świadomości utrwalą się wyłącznie dobre nawyki i człowiek nabierze odpowiedniej pewności siebie. Mnie, na razie, forma dopisuje. Nie widzę przeciwwskazań, by tak samo było zimą. Będę ciężko pracował, motywację mam – ostatnie wyniki pokazują, że warto” – dodaje na zakończenie Polak.


  • Źródło: przegladsportowy.pl
  • FOTO: Katarzyna Satała