Rozgrywany w Norwegii Raw Air to nadzieja Skandynawów na organizację turnieju, który w przyszłości ma dorównać, a nawet przebić popularnością, legendarny Turniej Czterech Skoczni. Dwukrotny zdobywca złotego orła za triumf w TCS – Gregor Schlierenzauer, choć cieszy się na powiew nowości w kalendarzu Pucharu Świata, to bardzo ostrożnie podchodzi do tak śmiałych deklaracji organizatorów norweskiego cyklu zmagań.
Gregor Schlierenzauer jest przede wszystkim zadowolony z możliwości rywalizacji, jaką niesie ze sobą Raw Air. Austriak przyznał jednak, że podczas tak wymagającego cyklu zmagań przydałby się czas na regenerację.
„Pomysł sam w sobie nie jest zły, choć pewnie przydałby się dzień czy dwa na odpoczynek. Zawsze to jednak dla nas ogromna frajda móc częściej rywalizować. Do tego zmagania rozgrywane będą w Norwegii, którą bardzo lubię” – powiedział 27-latek.
Powracający w tym sezonie po dłuższej przerwie, spowodowanej kontuzją, Austriak liczy, że nadchodzące konkursy będą dla niego okazją do oddawania co raz lepszych skoków.
„Byłbym usatysfakcjonowany, gdyby każda moja kolejna próba była lepsza od poprzedniej. Małymi kroczkami chciałbym posuwać się naprzód – najpierw do czołowej dziesiątki zmagań, a potem może nawet plasować się w pierwszej piątce. To mój plan na najbliższy tydzień” – wyjawił Austriak.
Schlierenzauer, choć kibicuje organizatorom norwekiego turnieju, bardzo ostrożnie odnosi się do śmiałych planów Skandynawów, aby Raw Air wkrótce stał się bardziej popularny niż Turniej Czterech Skoczni.
„Nie sądzę, żeby w najbliższym czasie Raw Air zodołał przebić popularnością Turniej Czterech Skoczni. Ten cykl ma za sobą dziesięciolecia tradycji. Dodatkowo w Austrii i Niemczech skoki narciarskie zajmują szczególne miejsce w sercach kibiców sportów zimowych. Turniej Raw Air dopiero raczkuje. Potrzeba czasu, by wyrobił sobie porównywalną renomę” – skomentował popularny Schlieri.
- Źródło: Własne
- Korespondencja z Oslo: Katarzyna Satała
- FOTO: Barbara Kosma