13 stycznia zeszłego roku na mamuciej skoczni w Kulm, Lukas Mueller w roli przedskoczka oddał swój ostatni skok. Austriak zaliczył bardzo groźny upadek w wyniku którego doznał paraliżu kończyn dolnych.
Lukas Mueller opowiedział o tym jak wygląda jego terapia:
– „Obecnie terapia trwa jedenaście godzin w tygodniu. Dodatkowo odbywam męczący trening w rugby na wózkach. Po takiej serii potrzebuję dwóch dni przerwy, aby dojść do pełni sił, naładować akumulatory. Jest ciężko, ale podoba mi się, bo wiem, że warto. Nawet jeżeli zdaję sobie sprawę, że nigdy nie będę mógł już chodzić tak, jak przed wypadkiem. Nie chcę się obwiniać, że nie zrobiłem wszystkiego, co w mojej mocy. Jestem w stanie stać kilka sekund i samodzielnie zrobić kilka kroków, ale każdy sprawia mi trudność. Marzeniem byłoby jednak, aby ośrodek rehabilitacyjny opuścić o kulach”
Austriak jest zadowolony z postawy kolegów ze skoczni, którzy mimo napiętego harmonogramu znajdują czas na spotkanie z nim.
– „To wspaniałe, że pomimo tak napiętego harmonogramu koledzy ze skoczni mają czas się ze mną spotykać – cieszy się Mueller, ale motywacji do walki o każdy krok dodaje mu jeszcze co innego. W ciągu jednej sekundy życie może obrócić się do góry nogami. Nieważne, jak nisko upadniesz – ważne, że potrafisz się podnieść. Każdy dołek widzę jako proces uczenia się, po którym stajemy się jeszcze silniejsi”
- Źródło: salzburg24.at, wingsforlifeworldrun.com