Kim jest największy wygrany weekendu w Lillehammer?

0
963

Kenneth Gangnes to nazwisko, które w świecie skoków narciarskich przewija się już od kilku lat jednak dopiero w tym roku zaczęło robić się o nim głośniej. Dotychczas norweski zawodnik w konkursach Pucharu Świata pojawiał się sporadycznie, a znaczna część jego kariery to walka nie z rywalami na skoczni, a z licznymi kontuzjami. Już latem tego roku pokazał, że może zagościć w czołówce najlepszych zawodników.

Lillehammer to nie tylko miejsce pierwszego zwycięstwa w karierze Kennetha Gangnesa. To na tej skoczni, w sezonie 2007/2008, norweski zawodnik zadebiutował w zawodach rangi Pucharu Świata. Nikt wtedy nie zwracał uwagi na zawodnika, który prezentował się dosyć przeciętnie, jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 2015/2016 największym sukcesem Gangnesa było 7. miejsce wywalczone w lutym tego roku podczas zawodów w Vikersund. Wcześniej zajmował miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce lub w ogóle nie plasował się w „30”, a często zdarzało mu się nawet nie przebrnąć przez kwalifikacje.

Można się jednak zastanawiać w jakim momencie swojej kariery byłby teraz Kenneth Gangnes gdyby nie trapiące go niemal nieustannie kontuzje. 26-latek był zmuszony pauzować z powodu urazu, po czym wracał tylko po to by znów zrobić sobie przymusową przerwę od skakania. Taki schemat powtarzał się wielokrotnie: „Od 2010 roku w mniejszym lub większym stopniu niemal ciągle był poza skakaniem. To, że teraz wygrał, to coś wspaniałego” – powiedział Clas-Brede Brathen, dyrektor norweskiej reprezentacji. Najbardziej emocjonalnie do zwycięstwa Norwego podszedł jego wieloletni trener Jermund Lunder, który podczas rozmowy z norweską telewizją NRK nie wytrzymał i rozpłakał się przed kamerami. Nie chodziło o sam fakt zwycięstwa jego podopiecznego, a o drogę, którą Gangnes musiał przejść by móc w końcu odnieść sukces.

Dobre skoki Kennetha Gangnesa mieliśmy okazję oglądać już w sezonie letnim, kiedy to dwukrotnie wygrywał w Chaykovskiy oraz dwukrotnie stawał na najniższym stopniu podium – w Wiśle i Hinzebnach. Letnie sukcesy zwykle są umniejszane, ponieważ forma z sezonu letniego nie zawsze przekłada się na zimę. Miniony weekend chyba rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące wyników młodego Norwega. Teraz przed zawodnikiem kolejne wyzwanie. Skocznię w Lillehammer Gangnes zna jak własną kieszeń, a już w najbliższy weekend będzie musiał zmierzyć się ze skocznią w Nizhnym Tagile, której nie zna już tak dobrze. Niemniej jednak 26-latek jedzie tam w roli jednego z największych faworytów.

Największe wsparcie Kenneth Gangnes będzie miał we wspomnianym wcześniej trenerze. Jermund Lunder w Lillehammer przeżył najpiękniejsze momenty w całej swojej karierze w tej roli i ma nadzieję, że w Rosji zazna równie wspaniałych chwil: „Myślę o tych wszystkich godzinach, które stracił, i o tych smutnych chwilach, które wtedy były jego udziałem. Kenneth wracał, był coraz bardziej zmotywowany, a zaraz wracały także bóle, problemy z więzadłami, łąkotką. Dlatego właśnie ta wygrana w Lillehammer jest tak wyjątkowa” – powiedział w niedzielę Lunder.


  • Źródło: sportowefakty.wp.pl
  • FOTO: Wiktoria Ostrowska