Lovro Kos jest skoczkiem, którego nazwisko do tej pory nie pojawiało się zbyt często na listach startowych Pucharu Świata. Nowy sezon przyniósł jednak Słoweńcowi szansę na start w zawodach najwyższej rangi, a konkurs indywidualny w Wiśle – najlepszy wynik w karierze.
Słoweniec po pierwszej serii konkursowej i skoku na 119 metrów plasował się na dwudziestym miejscu. Finałowy lot na 128 metrów zapewnił mu jednak awans na wysoką, ósmą pozycję. Jak Kos podsumował swój niedzielny występ? “Jestem bardzo zadowolony, choć uważam, że miałem trochę szczęścia do warunków. Muszę też przyznać, że nie spodziewałem się miejsca w najlepszej dziesiątce. Zakładałem, że ukończę zawody koło 25. miejsca”, stwierdził.
Kos swoje pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata ukończył w czwartej dziesiątce. Jego wyniki, z weekendu na weekend, wydają się jednak poprawiać. “Nie uważam, że jestem jeszcze w dobrej formie, ale wszystko zmierza w dobrym kierunku”, uznał. Skoczek przyznał także, że podczas pierwszego zimowego startu na zawodach najwyższej rangi nie uniknął stresu. “W Niżnym Tagile czułem presję. Był to ten rodzaj strachu, który towarzyszy człowiekowi przed czymś, co nowe i nieznane. Od tego czasu udało mi się jednak rozluźnić, dzięki czemu oddaję też lepsze skoki”, wyjaśnił.
Starty w Pucharze Świata są także dla 22-latka okazją do treningów ze słoweńską kadrą A. Jak Kos czuje się skacząc u boku takich zawodników jak Peter Prevc? “Jest to przede wszystkim bardzo motywujące. Atmosfera w drużynie jest świetna”, stwierdził.
Skoczek z nadzieją patrzy w przyszłość i stawia przed sobą ambitne cele. “Mam nadzieję dostać szansę startu na Igrzyskach Olimpijskich”, przyznał. Nie ma też wątpliwości, że Kos z czasem robi coraz większe postępy. Czy okaże się on kolejnym, młodym talentem w świecie skoków narciarskich?
rozmawiała Zuzanna Janeczek
- źródło: własne
- Fot.: Zuzanna Janeczek