Maciej Kot poprzedniego sezonu zimowego nie mógł zaliczyć do udanych, dlatego tuż przed startem nowego sezonu wiele się mówi o jego dyspozycji. Lato powinno napawać optymizmem, bo polskiemu skoczkowi udało się kilkukrotnie pokazać ten błysk, który jeszcze nie tak dawno był jego cechą charaktery styczną. A jak jego forma wygląda na tydzień przed „godziną zero”? W rozmowie z TVP opowiedział o swoich przygotowaniach i nadziejach na ten sezon.
Kilka dni temu na łamach naszego serwisu informowaliśmy o treningach polskich zawodników w Wiśle. Okazuje się, że nie tylko czujne oko Adama Małysza było dla nich wyzwaniem, ale są nim także warunki: „Wichury, które szaleją w Polsce dotarły także tutaj. Nie jest jednak na tyle źle, aby nie dało się skakać. Zresztą treningi w takich warunkach są naprawdę przydatne. Szczególnie na początku sezonu czekają nas zawody, podczas których zawsze mocno wieje” – opowiada Maciej Kot.
Sam zawodnik jest zadowolony ze swoich skoków, ale nie chce popadać w zbyt wielki entuzjazm: „To jest ostrożny optymizm. Trzeba mierzyć siły na zamiary. Mamy wszystko poukładane, ale z drugiej strony brakuje nam porównania do zawodników z innych krajów” – zaznacza. Niewiele pomogły treningi z Finami, jakie mieli jakiś czas temu w Wiśle: „Pamiętajmy, że to był klub z Lahti a nie fińska kadra. Było tam tylko dwóch zawodników, którzy mają szanse skakać w Pucharze Świata: Ville Larinto i Janne Ahonen. Pierwszy od dłuższego czasu nie może odnaleźć formy, a drugi od kilku lat nie należy do światowej czołówki. Porównania nie były więc miarodajne. Jeżeli zaś chodzi o ich sprzęt, nie było zaskoczenia” – wyjaśnia Kot.
Wiele kontrowersji wciąż wzbudza rewolucja w kwestii kontroli sprzętu, której skoczkowie mogli już zakosztować latem. Jednak to właśnie zima będzie pierwszą prawdziwą próbą dla nowych przepisów. Maciej Kot jest wśród zawodników, którzy w ich obliczu zaliczyli dyskwalifikację: „To był początek startów, a potem wszystko było już dobrze. Traktuję tamto zdarzenie jako nauczkę. Szczególnie na początku trzeba bardzo uważać. Później powinno być łatwiej. Przyzwyczajenie się do nowej sytuacji też będzie sztuką. Uważam, że zmiany idą w dobrą stronę, a obawy związane ze sprzętem są inne. Nie wiemy przecież, czy ktoś nie wprowadzi nowinki. Wtedy reszta straci trochę czasu, aby mu dorównać. Oby decydowała forma sportowa” – podkreśla Polak.
Po dziewięciu sezonach w kadrze Kot może się spokojnie nazywać doświadczonym skoczkiem: „Myślę, że mogę się tak nazywać. Sezonów rzeczywiście było bardzo dużo, choć nie obfitowały w sukcesy. Na pierwsze punkty musiałem sporo poczekać. Jazda po świecie dała mi jednak bardzo dużo. Zebrałem doświadczenie, ale muszę nadal się uczyć. W obecnej kadrze jest sporo młodzieży. Są też zawodnicy starsi ode mnie: Kamil Stoch, Piotrek Żyła i Stefan Hula” – przyznaje.
A jak reprezentant Polski zapatruje się na swoje występy w kadrze B? Jest zadowolony z tamtej decyzji trenera: „Teraz widzę, że tamte decyzje przyniosły rezultat. Skoki stały się dobre, a właśnie takie było nasze założenie. Trzymamy się planu. Pozostaje realizacja celu. Rozmawialiśmy z trenerem i ustaliliśmy, że Puchar Kontynentalny nas nie interesuję. Celem będzie Puchar Świata – jak najwięcej punktów w klasyfikacji generalnej. Chcę skakać często i równo. Wiem, że początkowo może być różnie, bo zawody będą zapewne loteryjne. Wtedy najważniejsze staną się zadania od trenera” – opowiada Maciej Kot.
Skoczek zaznacza także, że dla niego liczą się przede wszystkim zdobyte punkty, niezależnie od tego, czy będą wynikać z równej formy przez cały sezon: „Wolałbym ten wariant, który przyniesie większą liczbą punktów. Nie miałoby znaczenia czy wiele konkursów skończyłbym w „10”, czy też kilka razy stanął na podium, ale za to też kilka razy wypadł z „30”. Liczą się punkty. Z drugiej strony nierówna forma na pewno by frustrowała” – wyjaśnia Kot. Polak nie potrafi też powiedzieć, która z wielkich imprez – Turniej Czterech Skoczni czy Mistrzostwa Świata w Lotach – zaplanowanych na ten sezon będzie dla niego ważniejsza: „Nie jestem takim skoczkiem jak Simon Ammann u którego sprawa jest prosta, bo przecież triumf w Turnieju jest ostatnim czego mu brakuje. Uważam, że Mistrzostwa są imprezą wyższej rangi, natomiast Turniej bardziej prestiżowy” – twierdzi.
Emocje polskich kibiców przed startem nowego sezonu są tak wielkie w dużej mierze dlatego, że po raz pierwszy w historii mamy tak silny zespół. Jest kilku Polaków, którzy są w wysokiej formie i mogą powalczyć o wysokie miejsca w Pucharze Świata. Zatem rosną nadzieje na Puchar Narodów, który mogą zdobyć nasi reprezentanci: „Jest on w naszym zasięgu. Co prawda nigdy nam się to nie udało, ale przecież w przeszłości dokonywaliśmy już rzeczy wcześniej niemożliwych. Przełamywaliśmy bariery. Latem już udawało nam się bardzo dobrze skakać jako drużynie. Kadra jest bardzo szeroka. W skokach są oczywiście potęgi: Norwegia, Austria, Niemcy czy Słowenia. Możemy jednak skakać z nimi jak równy z równym. Podium jest w naszym zasięgu” – dodaje na zakończenie Maciej Kot.
- Źródło: sport.tvp.pl
- FOTO: Aleksandra Wróblewska