Niemieccy skoczkowie od wielu lat zaliczali się do sportowców o najwyższej klasie. Wiele razy triumfowali w pojedynczych konkursach, turniejach oraz niejednokrotnie wznosili Kryształowe Kule ku górze. Ich kibice nie mogą narzekać na brak wrażeń. Czy młody Andreas Wellinger godnie zastąpił Severina Freunda, który musiał zmierzyć się z przeciwnościami, jakie jego własny organizm postawił mu na ścieżce kariery? Czy trener Werner Schuster z czystym sumieniem może pogratulować swoim podopiecznym? Weźmy pod lupę najważniejsze sukcesy członków teamu naszego zachodniego sąsiada.
Andreas Wellinger – był to najlepszy sezon w historii 21-latka. Jednak na samym starcie jego występy nie wyglądały tak imponująco. Nikt nie zwracał uwagi na młodego chłopaka, który zazwyczaj prezentował się przyzwoicie i na początku tylko potwierdzał względnie dobrą formę. W bardzo dziwnym, loteryjnym konkursie w Bischofshofen zajął dopiero 31. miejsce. Gdy niektórzy przecierali oczy ze zdumienia Wellinger wziął się za siebie i zaczął stopniowo, regularnie zajmować bardzo wysokie lokaty. Od zmagań w Wiśle tylko dwa razy znalazł się poza czołową czwórką! Ten niesamowity wyczyn nie umknął miłośnikom skoków. Zaczęli liczyć każde jego podium. Ośmiokrotnie znalazł się na drugiej pozycji, raz wygrał i trzykrotnie stawał na najniższym stopniu pudła. Zgromadził łącznie 1161 punktów i znalazł się tuż za najlepszą trójką Pucharu Świata 2016/2017. Niejednokrotnie wyciągał całą drużynę z opałów swoimi genialnymi notami. Moim zdaniem zasłużył w 100% na miano niezwykłego lidera kadry Niemców w tym roku.
Markus Eisenbichler – tak dobrego ogółu nigdy wcześniej nie uzyskał ten niepozorny skoczek. Nikt nie spodziewał się jego wkroczenia w walkę o wysokie miejsca. Regularnie punktował, dzięki całkiem pokaźnym miejscom w pierwszej 10-tce. Tego zaszczytu dostąpił aż 16 razy! Trzykrotnie udało mu się wskoczyć na podium. Pierwszy smak pudła poczuł już 11 grudnia w Lillehammer. Zabrakło go podczas rywalizacji w Korei. Należy również wspomnieć o brązowym medalu jaki wywalczył w Lahti w zmaganiach indywidualnych. Łączna suma oczek, jaką uzyskał to 807, co dało mu 8. pozycję. Ten zawodnik jeszcze nieraz nas wszystkich zaskoczy!
Richard Freitag – to w nim od jakiegoś czasu upatrywano zastępcę Severina Freunda. Przejęcie pałeczki nie udało się mu jednak w tym sezonie. Nie był to najgorszy wynik, jednak sądzę, że sam zawodnik oraz jego kibice mieli większe ambicje, co do domniemanych osiągnięć. Dzięki konkursowi w Zakopanym ponownie mógł poczuć radość, towarzyszącą przy zajmowaniu miejsca na podium. Ta sztuka przed rywalizacją w Polsce udała mu się dość dawno – kiedy odniósł bardzo istotne, znamienne zwycięstwo podczas TCS’u w Innsbrucku. Jak na niego, lokaty w pierwszej 10-tce zdobywał dość rzadko, ponieważ zdarzyło się to tylko siedmiokrotnie. Nie wskoczył do drugiej części zmagań w Sapporo. Udało mu się zebrać 507 punktów. Był trzynastym najlepszym skoczkiem w niedawno zakończonym sezonie. Dostrzegam w nim ogromny potencjał, który da o sobie znać w niedalekiej przyszłości.
Karl Geiger – pierwszy raz w karierze wziął udział we wszystkich konkursach indywidualnych w sezonie. Aż pięć razy odnalazł lokatę w pierwszej 10-tce. Jednak czterokrotnie otrzymywał notę, nie pozwalającą na zameldowanie się w drugiej serii zmagań. Najlepszy wynik – 6. miejsce – zdobył na inaugurację sezonu. Karl jest młodym, ambitnym zawodnikiem, dla którego z pewnością 369 punktów i 18. pozycja nie są wystarczająco satysfakcjonujące. Spodziewamy się, że zawalczy o lepsze wyniki.
Severin Freund – jeden z największych przegranych przełomu 2016 i 2017. Pomimo odniesienia bardzo nieprzyjemnej kontuzji i tak był piątym najlepszym skoczkiem z kadry pod względem ilości pucharowych oczek, których zgromadził 309. Wystartował zaledwie w dziewięciu konkursach. Triumfator klasyfikacji generalnej z sezonu 2014/2015 przymusowo odłożył narty na bok po rywalizacji w Ga-Pa. W tym krótkim okresie zdołał dwa razy stanąć na podium, a zawody w Kuusamo padły jego łupem. Ostatecznie wylądował na 21. miejscu. Życzymy sprawnego powrotu do najwyższej formy i walki o wygraną w następnych latach!
Stephan Leyhe – skromny reprezentant SC Willingen może szczycić się całkiem pozytywnym wynikiem w minionym okresie. Każde miejsce przyjmował z pokorą, aczkolwiek zapewne ogromną radość sprawiało mu trzykrotne wywalczenie pozycji wśród najlepszych 10-ciu skoczków w konkursach w Ga-Pa (8), Bischofshofen (8) oraz w Pyeongchang (5). Nie startował w Japonii. Raz w Vikersund nie przebrnął przez kwalifikacje. O zawód niewątpliwie przyprawiły go trzy rywalizacje, w których nie punktował. Łączna suma oczek, jaką uzyskał to 308, co zapewniło mu 22. lokatę.
Sklasyfikowani zostali jeszcze Andreas Wank, który uplasował się na 35. miejscu z liczbą 90 punktów oraz David Siegel, który zgarnął 12 oczek i zajął 61. pozycję.
Skoczkowie, którzy zakwalifikowali się do konkursów, jednakże nie zdobywali cennych punktów to : Pius Paschke i Constantin Schmid.
- Źródło: własne
- FOTO: konferencje.frse.org.pl