
Sezon 2015/2016 w skokach narciarskich powoli zbliża się do upragnionego przez nas końca. Dla reprezentantów Polski zmagania przebiegają w zmiennych nastrojach. O ile zastrzeżeń nie możemy mieć do nieźle spisującego się Stefana Huli czy do Andrzeja Stękały, który jest już stałym bywalcem na pucharowych skoczniach, to sytuacja Kamila Stocha w obecnej rywalizacji w PŚ wygląda, jak na niego, mizernie. I nie bójmy się słów. Ciężko zrozumieć argumenty, że każdy może mieć gorszy sezon lub kilka konkursów w przekroju całych zmagań. Bowiem jest niemożliwością, aby doszukiwać się powodów nagłej gorszej dyspozycji skoczka w sferze fizycznej – chyba, że sportowiec jest bliski zawieszenia nart na kołku i nie przykłada dużej wagi do treningów. Zazwyczaj problem tkwi w głowie zawodnika, gdzie mogą siedzieć różne myśli i sprawy, co wpływa jednocześnie na nastrój i chęć do częstszych pobytów na skoczni. Nie wyobrażam sobie, żeby tak świetnie przygotowanemu pod względem fizycznym, jak Stochowi, forma spadła z powodu ewentualnych braków w przygotowaniach. Coś tkwi w głowie Kamila, presja, niepokój, brak koncentracji, a może po prostu głowa jest gdzie indziej, poza skocznią.
Statystyki pucharowego sezonu 2015/2016 nie kłamią – Kamil Stoch zajmuje obecnie 23. miejsce w klasyfikacji generalnej z 213 punktami w dorobku. Choć i tak daje mu to pozycję numer jeden wśród polskich reprezentantów, to obecne konto punktowe Stocha jest jednak najchudsze od sześciu lat (w sezonie 2009/2010 były 203 punkty). Odwołując się do wyników z poprzednich zmagań, także tych po powrocie z kontuzji w sezonie 2014/2015, kiedy Mistrz Olimpijski wygrał dwa konkursy PŚ, ludzie mają powód, aby zastanawiać się, co właściwie dzieje się ze skoczkiem, który nie tak dawno potrafił walczyć z najlepszymi i często z tych batalii wychodził jako zwycięzca.
W aktualnej rywalizacji w PŚ Stochowi zdarzały się przyzwoite konkursy (szóste miejsce w Nizhnym Tagile, ósma lokata w Zakopanem) – i to określenie „zdarzały” nade nie jest odpowiednie dla triumfatora Kryształowej Kuli sprzed dwóch sezonów. W większości były to pozycje w drugiej bądź trzeciej „dziesiątce”. Co więcej, trzy razy zdarzyło się, aby Polak nie zakwalifikował się w ogóle do zawodów. Z tym samym przypadkiem mieliśmy do czynienia na Mistrzostwach Świata w Lotach w Bad Mitterndorf, gdzie w konkursie indywidualnym nie zobaczyliśmy umiejętności w lotach Stocha. A przecież w ostatnich pięciu sezonach byliśmy świadkami fantastycznych wygranych Mistrza Olimpijskiego po jego dalekich i uzupełnionych genialnym stylem skokach. Jedno jest pewne – to nie jest ten sam Stoch. Tamta wersja skoczka notowała równe i powtarzalne występy na wysokim poziomie, teraz widzimy jakąś huśtawkę nastrojów i wzrost formy z błyskawicznym spadkiem.
Do dzisiaj pamiętam zestawienie dwóch wypowiedzi Kamila Stocha z zawodów w Engelbergu w zeszłym roku – jedna przed konkursem o treści typu „czerpię radość ze skoków” i druga już po zmaganiach w stylu „nie wiem, co się dzieje”. To porównanie dwóch różnych wypowiedzi z tego samego okresu czasu świadczy wyraźnie o niepewności psychicznej Stocha. Obawiam się, że coś niedobrego dzieje się w głowie naszego lidera. Być może Kamil musi się obecnie mierzyć z poważnym problemem, który nie jest absolutnie natury sportowej, tylko prywatnej. Raczej wątpię, aby wiedział o nim sztab szkoleniowy reprezentacji, a także koledzy z narodowej kadry. I nasz skoczek tłamsi tę sprawę w sobie, ukrywając ją skrzętnie przed światem, by rozmawiać o niej wyłącznie w gronie najbliższej rodziny. I stąd takie wyniki na skoczni.
Oczywiście, to są moje spekulacje i nie chcę ich wykorzystywać do ataku na Kamila, który jest w moim mniemaniu fantastycznym sportowcem i bardzo skromnym człowiekiem. Po prostu może mieć do czynienia z problemem, jak to każdy pospolity człowiek, i po prostu nie chce mówić o nim otwarcie. Sądzę, że w takiej sytuacji najlepszym wyjściem byłaby przerwa na czas letnich zmagań za przyzwoleniem nowego trenera kadry, by móc skonsultować się z psychologiem i pozałatwiać wszystkie niecierpiące zwłoki sprawy osobiste. To może być recepta na lepszego Stocha w nowym sezonie zimowym, z Mistrzostwami Świata w Lahti włącznie. Mistrzu, wracaj do nas!
- Źródło: Własne
- FOTO: Wiktoria Ostrowska