Sukcesy polskich skoczków przyciągają przed telewizory rzeszę kibiców, którzy co roku dumnie wspierają biało-czerwonych spod skoczni. Niestety w kolejnej zimie Puchar Świata gościć będzie w naszym kraju tylko trzy razy.
W czwartek 25 stycznia rozegrany zostanie konkurs w Wiśle, zaś następnego dnia zawodnicy udadzą się na kwalifikacje do Zakopanego, gdzie 27 stycznia wystąpią w konkursie drużynowym, a dzień później w indywidualnym. Zawody na skoczni w Wiśle-Malince zebrały dobre oceny od szefa światowych skoków Waltera Hofera, toteż niemałe zaskoczenie budzi brak osobnego weekendu w Wiśle. Według pierwotnej wersji kalendarza konkursy w naszym kraju miały odbywać się dwa tygodnie wcześniej, lecz pojawiły się roszady w związku z dokooptowaniem lotów na skoczni w Bad Mittendorf.
Polscy działacze do końca liczyli na dwa konkursy w Wiśle, które rzekomo miałyby zostać rozegrane w grudniu, zamiast zawodów w Niżnym Tagile. Ostatecznie przedstawiciele FIS porozumieli się z organizatorami z Rosji. Pojawił się pomysł, aby inauguracja sezonu odbyła się w Polsce przed tymi w fińskim Kuusamo, które tradycyjnie rozpoczynają zmagania o punkty. Przyczyna tkwi w torach lodowych, których na skoczni im. Adama Małysza nie ma. Bez nich trudno myśleć o przeprowadzeniu zawodów w listopadzie.
– Mamy zapewnienie, że jeśli powstaną na skoczni w Wiśle-Malince tory lodowe, to wówczas u nas będzie odbywała się inauguracja Pucharu Świata – mówi Andrzej Wąsowicz, prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego i wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego.
- Źródło: własne+ przegląd sportowy.pl
- FOTO: Kinga Stanaszek