Od sezonu 2019/2020 Eduard Torok rozpoczął starty w ekipie węgierskiej. Były reprezentant Rumunii, po konflikcie z miejscową federacją, walczy o powrót do dobrej dyspozycji, która pozwoli mu na rywalizację na wysokim poziomie po półtorarocznej przerwie od skoków.
Kinga Stanaszek: Dlaczego zdecydowałeś się uprawiać akurat skoki narciarskie? Jak zaczęła się Twoja przygoda z tym sportem?
Eduard Torok: Kiedy miałem 6 lub 7 lat często skakałem z szafy na łóżko. Potem stwierdziłem, że skoki narciarskie mogą być dobrym pomysłem.
Kinga Stanaszek: Studiowałeś w Anglii. Czy już podczas podejmowania decyzji o nauce tam myślałeś o przerwie od skoków narciarskich?
Eduard Torok: Nie, to nie było powodem. W mojej poprzedniej federacji nie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno. Czułem, że nie mogę rywalizować na naprawdę wysokim poziomie, więc uznałem, że pora na przerwę od skoków. Potem postanowiłem wyjechać na studia do Anglii, ale bardzo tęskniłem za sportem, dlatego do niego wróciłem. Następnie, jak wiadomo, wybuchnął skandal z Rumuńskim Związkiem Narciarskim i trwały kłótnie z nim. Przemyślałem jednak, że chcę starać się dalej coś z tym robić. Teraz znowu próbuję wrócić. Zobaczymy, w jakim kierunku to pójdzie.
Kinga Stanaszek: Jak wygląda proces zmiany reprezentacji?
Eduard Torok: To dosyć długa droga. Oczywiście trzeba mieć obywatelstwo danego kraju. Miałem to szczęście, że dostałem obywatelstwo węgierskie. Później trzeba otrzymać formalną zgodę od byłej federacji narciarskiej oraz od tej nowej. Potem podejmowana jest decyzja w kolegium Międzynarodowej Federacji Narciarskiej. Jeśli pozytywnie rozpatrzą prośbę, otrzymuje się zielone światło do skakania w nowej reprezentacji.
Kinga Stanaszek: Twoja poprzednia federacja narciarska stwarzała jakieś problemy, kiedy postanowiłeś zmienić reprezentację?
Eduard Torok: Odbyło się kilka rozmów na ten temat. Nie powiedziałbym, że był to bardzo łatwy proces. Nie byli zbyt zadowoleni z tego powodu. Ja nie mogłem rozmawiać z nimi, gdyż oni nie chcieli się ze mną kontaktować, więc nie wiem, jak dokładnie to przebiegało.
Kinga Stanaszek: Jak czujesz się w swojej nowej drużynie?
Eduard Torok: Czuję się w niej dobrze. Według mnie ma duży potencjał. Potrzebujemy dużo wsparcia, które otrzymujemy przede wszystkim od naszego trenera. Ciągle jednak mamy dużo do poprawy. Sam czuję, że muszę jeszcze pracować na wieloma rzeczami.
Kinga Stanaszek: Mógłbyś porównać sytuację rozwoju skoków narciarskich na Węgrzech i w Rumunii?
Eduard Torok: Na Węgrzech musimy rywalizować za granicą. Skacze tam kilkoro dzieci, ale nie mamy większej skoczni, co jest dla nas trudne. Myślę jednak, że tkwi w nas potencjał, który możemy wykorzystać tak długo, jak jest zainteresowanie tym sportem. Jeśli nikt by się nami nie interesował, nie moglibyśmy nic zrobić. Uważam, że jest przed nami dobra przyszłość.
Kinga Stanaszek: Jak idą Ci przygotowania do nadchodzącego sezonu zimowego?
Eduard Torok: Jak na razie moje przygotowania to wiele wzlotów i upadków (śmiech). Dzisiaj był tego najlepszy przykład (zajął 56. miejsce w niedzielnym konkursie LPK w Wiśle – przyp.red.). Trudno jest mi pozytywnie się nastawić, ale próbuję. Nie rywalizowałem przez półtorej roku, więc teraz czuję, jakby wszystko było nowe. Staram się jednak wrócić na jak najlepszy poziom.
Kinga Stanaszek: Jakie jest Twoje największe marzenie związane ze skokami narciarskimi?
Eduard Torok: Moim największym marzeniem jet wzięcie udziału w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich.
Kinga Stanaszek: W jakich zawodach wystartujesz po weekendzie w Wiśle?
Eduard Torok: Teraz jadę na Puchar Kontynentalny do Frenštátu, następnie do Râșnova. Potem zobaczymy, jakie będą kolejne decyzje.
- Źródło: Własne
- FOTO: Kinga Stanaszek
- Korespondencja z Wisły: Kinga Stanaszek