Jednym z pytań, które nurtuje kibiców skoków narciarskich jest to o formę rekordzisty świata pod względem liczby zwycięstw w Pucharze Świata w nadchodzącym sezonie. Gregor Schlierenzauer to bez wątpienia sportowiec wielkiego formatu, któremu jednak w ostatnich latach nie wszystko szło, jak mógłby sobie tego życzyć. Wielu ciekawi zatem, czy następne miesiące przyniosą przełom i Austriak wróci do dawnej świetności.
Już w sezonie olimpijskim widać było, że wielkiemu mistrzowi brakuje formy z pierwszych lat wspaniałej kariery. Gregor Schlierenzauer od zawsze marzył o olimpijskim złocie i ewidentna niemoc była dla niego deprymująca. Miało to oddźwięk w kolejnych konkursach Pucharu Świata – także w ostatnim sezonie. Jedynym sukcesem, jaki udało mu się w nim osiągnąć był srebrny medal na Mistrzostwach Świata w Falun. Było to jednak światełko w tunelu, obiecujące zmiany na lepsze. Przez całe wakacje Austriak ciężko pracował i odpuszczał letnie konkursy, by jak najlepiej się przygotować do zimy. Wystartował jedynie w ostatnich zawodach Letniej Grand Prix i wygrał je bez najmniejszego problemu. Wszystko wskazuje więc na to, że Gregor jest już gotowy do podjęcia rywalizacji w nowym sezonie i wrócił już z bardzo dalekiej podróży.
Jako główny problem, z którym musiał się zmierzyć, zawodnik wskazuje pozycję dojazdową, która jest kluczowa do oddania dalekiego skoku: „To wszystko jest ze sobą połączone. Jeżeli nie „gra” pozycja dojazdowa, nie jest w stu procentach zbalansowana, wtedy odbicie też nie jest takie, jakie powinno być i tak samo jest z fazą przejścia do lotu. Żeby zwyciężać, wszystkie te parametry muszą być ze sobą w stu procentach kompatybilne. W ostatnich latach nie do końca mi to wychodziło, dlatego osiągnięcie tego jest teraz moim celem” – tłumaczył w jednym z wywiadów Schlierenzauer.
Aby popracować nad tym właśnie elementem, Gregor ćwiczył na bardzo małym obiekcie: „Chcieliśmy zacząć wszystko od początku. Latem wróciłem więc na skocznię K-20. Dokładnie na tą, na której zaczynałem swoją przygodę ze skokami. To było wspaniałe i zarazem bardzo interesujące, kiedy musiałem przestawić się znów na tak mały obiekt, latając wcześniej w Planicy ponad 200 metrów” – przyznaje austriacki skoczek.
Pomimo wielu lat ze skokami narciarskimi, Wicemistrz Świata z Falun nie czuje wypalenia i ciągle czuje potrzebę realizowania się w tym sporcie: „Jestem pozytywnie „nakręcony” na skoki, myślę, że właśnie tak to można nazwać. Jestem typem zawodnika, którego trzeba raczej hamować, niż dawać kopa w tyłek. To będzie już mój dziesiąty sezon, ale nie czuję się jeszcze zbyt staro, tak jak dawniej cieszę się skokami i nadal chcę dążyć do oddania idealnego skoku. Mam jednak świadomość, że to udaje się bardzo, bardzo rzadko, ale to dokładnie to, co mnie wyróżnia. Jestem zodiakalnym Koziorożcem, a to znaczy, że lubię walczyć i jestem bardzo ambitny” – podkreśla Schlierenzauer.
- Źródło: sportowefakty.wp.pl
- FOTO: Wiktoria Ostrowska