Już przed niedzielnym konkursem indywidualnym w Hinzenbach, który był jednocześnie ostatnim z cyklu Letniej Grand Prix, wiadomo było, kto sięgnie po końcowy triumf w klasyfikacji generalnej. Kento Sakuyama – rewelacja tego sezonu – miał na tyle dużą przewagę nad rywalami, że nawet nie musiał w Austrii startować. Zrobił to jednak i zajął tam bardzo dobre siódme miejsce, czym efektownie przypieczętował swoje zwycięstwo.
Japoński zawodnik wygrał tego lata jeden konkurs – w Hakubie, ale w większości pozostałych konkursów prezentował wyrównaną, bardzo dobrą formę i zajmował w nich wysokie lokaty. To wystarczyło, by wywalczyć pierwsze miejsce i postraszyć bardziej utytułowanych rywali przed sezonem zimowym. Sakuyama zakończył rywalizację z dorobkiem 561 punktów na koncie i wyprzedził drugiego Kennetha Gangnesa o punktów 159. Norweski skoczek na pewno nie ma jednak na co narzekać, ponieważ w sezonie letnim był absolutnym liderem swojej kadry i jedynym, któremu udało się wywalczyć miejsce w czołówce.
Trzecie miejsce zajął Robert Kranjec, któremu bardzo pomogły znakomite występy w drugiej części sezonu. Na czwartej pozycji uplasował się Severin Freund, który wystartował tylko w czterech konkursach i dwa z nich wygrał. Niewielką stratę do Niemca miał ostatecznie piąty Dawid Kubacki. Polak prezentował się bardzo obiecująco na początku sezonu, potem jednak nieco obniżył loty. Przyczyniły się do tego między innymi problemy zdrowotne. Minimalna różnica punktów dzieliła Petera Prevca, Stefana Krafta i Anze Semenica. Na koniec jednak to Prevc okazał się lepszy i zajął szóstą lokatę, zaś Kraft i Semenic zajęli kolejno siódme i ósme miejsce. Dziewiątą lokatę zajęli ex aequo dwaj Polacy – Kamil Stoch i Piotr Żyła, którzy zapewne byliby znacznie wyżej, gdyby nie to, że w niektórych konkursach nie startowali.
Pozostali z Biało – Czerwonych w sezonie letnim spisywali się „w kratkę.” Miejsce 17. wywalczył Jan Ziobro i jest to poza wyżej wymienionymi najlepszy wynik z polskich reprezentantów. Dopiero na 40. pozycji zakończył rywalizację Maciej Kot, 51. miejsce zajął Klemens Murańka, a 56. Bartłomiej Kłusek. Najgorzej spisali się Stefan Hula i Aleksander Zniszczoł – kolejno 77. i 84. miejsce.
- Źródło: Własne