W oczekiwaniu na oficjalną premierę autobiografii Thomasa Morgensterna warto przypomnieć sobie przełomowe momenty w jego karierze oraz to wszystko, co sprawiło, że nawet po jej zakończeniu należy do największych austriackich gwiazd sportu. Jego profil na Facebook’u liczy blisko 300 tysięcy polubień i pod tym względem były zawodnik wyprzedza wszystkich swoich kolegów z reprezentacji, a także większość obecnie skaczących rywali z zagranicy. Dowodem jego niesłabnącej popularności jest udział „Morgiego” w najbliższej edycji rodzimego „Tańca z gwiazdami”, która rozpocznie się w marcu. Nic w tym dziwnego, chodzi bowiem o Mistrza Olimpijskiego, Mistrza Świata i dwukrotnego zdobywcę Kryształowej Kuli. A wszystko zaczęło się 13 lat temu w Libercu.
Debiut w zawodach najwyższej rangi zaliczył w grudniu 2002 roku, kiedy to po wspaniałych występach w Pucharze Kontynentalnym został rzucony na głęboką wodę i wystartował w Oberstdorfie. We wszystkich czterech konkursach Turnieju Czterech Skoczni zaprezentował się znakomicie. Najlepsze przyszło krótko potem – na dużej skoczni w Libercu odniósł swoje pierwsze w życiu zwycięstwo w Pucharze Świata. Na kolejne musiał czekać ponad trzy lata, choć w tym czasie wielokrotnie stawał na podium. Po drodze udało mu się jeszcze zdobyć Mistrzostwo Świata Juniorów i – co najważniejsze – złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich w Turynie. Sukcesów drużynowych było oczywiście znacznie więcej. Sezon 2007/2008 był jednym z najlepszych w jego karierze. Thomas Morgenstern wygrał wówczas aż dziesięć konkursów i aż szesnaście razy stawał na podium, czym zasłużył na swoją pierwszą Kryształową Kulę. W dwóch kolejnych sezonach zmagał się z lekkim spadkiem formy, ale już w 2010 roku był niepokonany w Turnieju Czterech Skoczni, a wkrótce potem odebrał kolejny Puchar Świata. Tamten sezon „Morgi” może dobrze wspominać także ze względu na pierwsze – i niestety ostatnie – indywidualne Mistrzostwo Świata zdobyte w Oslo na skoczni normalnej. Ostatnie pucharowe zwycięstwo odniósł w 2013 roku w Titisee – Neustadt.
Tamte zawody zarówno Thomasowi, jak i jego fanom na całym świecie, kojarzą się bardziej z fatalnym upadkiem, jaki mu się przytrafił podczas następnego konkursu. Sprawa wyglądała o tyle poważnie, że Austriak stracił w jego wyniku przytomność. Obrażenia nie były jednak duże, dlatego skoczek szybko powrócił do treningów. Niestety to nie był jeszcze finał tej historii. Miesiąc później wszyscy kibice przeżyli mrożące krew w żyłach chwile, widząc jak Morgenstern spada z naprawdę dużej wysokości z mamuciej skoczni Kulm. Bez wątpienia był to jeden z najbardziej dramatycznych upadków w historii skoków narciarskich i nie było chyba żadnego fana tej dyscypliny, który nie drżał wówczas o zdrowie austriackiego zawodnika. Stało się oczywiste, że tym razem na ewentualny powrót Thomasa na skocznię trzeba będzie poczekać trochę dłużej. Ku zaskoczeniu wielu, „Morgi” został powołany na Igrzyska Olimpijskie w Sochi, gdzie razem z kolegami wywalczył srebrny medal w konkursie drużynowym. Trauma po upadkach była jednak tak silna, że nigdy więcej nie wziął udziału w żadnym konkursie Pucharu Świata, a tuż przed kolejnym sezonem podjął decyzję o zakończeniu kariery sportowej.
Zamykając ten rozdział swojego życia, Morgenstern nie pożegnał się jednak z lataniem. Idąc w ślady Adama Małysza, który narty zamienił na samochód rajdowy, Austriak postanowił w pełni poświęcić się swojej drugiej pasji. Jeszcze jako skoczek zrobił licencję pilota, by w przyszłości nadal móc latać – choć tym razem trochę wyżej i dalej. Thomas odnosi już nawet pierwsze sukcesy na tym polu, wygrał bowiem Śmigłowcowe Mistrzostwa Świata Juniorów w Zielonej Górze oraz zdobył brązowy medal na World Air Games w Dubaju. O wszystkich sukcesach informuje fanów na bieżąco za pośrednictwem Facebook’a i Instagrama, na których jest bardzo aktywny. Nie przestał także publicznie wspierać swoich rodaków bez względu na dyscyplinę – często pojawia się na meczach piłkarskich, konkursach skoków i narciarstwa alpejskiego. Sam dba o sportowy rozwój swojej trzyletniej córeczki Lilly, którą często zabiera na narty. Niebawem natomiast czeka go kolejne fizyczne wyzwanie, gdyż przyjął zaproszenie do najnowszej edycji austriackiej wersji „Tańca z gwiazdami.” W ogóle Thomas nie może narzekać na nudę, bo ostatnio jest rozchwytywany przez media wszelkiego typu.
W karierze „Morgiego” można wyróżnić kilka ważnych momentów. Pierwszym było na pewno zwycięstwo w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Lahti w 2002 roku, które otworzyło mu drzwi do kolejnych sukcesów. Już w następnym sezonie młodziutkiego skoczka czekały trudne chwile, związane z pierwszym poważnym upadkiem. Sytuacja była bardzo podobna do tej z Bad Mitterndorf dziesięć lat później, podobne były także jej skutki. Potem Austriak długo nie mógł wyjść z „klątwy drugiego miejsca,” jaka zdawała się na nim ciążyć. Dlatego za podwójnie przełomowy moment należy uznać złoto olimpijskie, zdobyte indywidualnie w Turynie. Po pierwsze, był to jego pierwszy i jedyny złoty medal olimpijski, nie licząc tych drużynowych. Po drugie, pomogło mu to zakończyć złą passę i wejść na tory prawdziwie mistrzowskie. Kolejne sukcesy przyszły z czasem, włącznie z dwiema Kryształowymi Kulami, z których każda ma dla Thomasa wartość bezcenną. Jednak o sportowym spełnieniu mógł mówić dopiero z chwilą zdobycia indywidualnego Mistrzostwa Świata w Oslo w 2011 roku. Był to jedyny tytuł, jakiego mu brakowało do pełni szczęścia. Ostatni przełom nadszedł wraz z upadkiem na skoczni Kulm, który był pośrednią przyczyną decyzji o zakończeniu kariery. Jeżeli chodzi o życie prywatne byłego skoczka, najważniejszą dla niego chwilą są narodziny jego córeczki. Wiele emocji wzbudziła informacja o jego rozstaniu z żoną, którą miał porzucić dla innej kobiety.
Nie bez znaczenia były także bardzo dobre relacje, jakie łączyły go z kolegami z kadry. Najlepiej dogadywał się z zawodnikami ze „swoich” czasów, czyli Andreasem Koflerem, a potem również Gregorem Schlierenzauerem. To z nimi najczęściej odnosił sukcesy w konkursach drużynowych i „wymieniał się” miejscami na podium w konkursach indywidualnych. Lata jego kariery to długie lata dominacji austriackich skoczków. Wielokrotnie okazywał się najmocniejszym ogniwem i podporą całej reprezentacji. Jak ważną był postacią pokazuje fakt, że bez niego Austriaków ogarnęła swego rodzaju niemoc. Nie pomaga obecność Koflera czy do niedawna Schlierenzauera – młodej przecież ciągle drużynie wyraźnie brak autorytetu, który sprowadziłby ich na właściwe tory. Na powrót Thomasa nie ma jednak najmniejszych szans, bo on sam ten rozdział uważa za zamknięty. Zresztą, może to i lepiej, gdyż jak pokazał przykład Janne Ahonena, takie powroty nie zawsze okazują się strzałem w dziesiątkę.
Thomas Morgenstern to postać bez wątpienia wybitna, nie dziwi zatem niesłabnące zainteresowanie wokół jego autobiografii. „Moja walka o każdy metr” w księgarniach pojawi się w najbliższą środę, a niebawem były skoczek w ramach akcji promocyjnej pojawi się w Warszawie i Zakopanem. Na spotkaniu z fanami można się spodziewać wysokiej frekwencji, ze względu na ogromną popularność sportowca w Polsce. Jej dowodem są liczne polskie komentarze pod każdym jego postem w mediach społecznościowych. Warto przypomnieć, że to właśnie Thomasowi zawdzięczamy brązowy medal naszej drużyny na Mistrzostwach Świata w Val di Fiemme – zwrócił on wtedy uwagę na błąd w punktacji norweskiej kadry, dzięki czemu Polacy wskoczyli na podium. W podziękowaniu za sympatię, swoją decyzję o zakończeniu kariery Austriak ogłosił na swoim profilu również w języku polskim. Wzrasta też ciekawość związana z treścią książki, zapewne pełną porywających historii zza kulis znanych wszystkim zawodów. Wkrótce na SKOKInews.com będziecie Państwo mogli przeczytać recenzję autobiografii oraz specjalny wywiad z „Morgim.” Już teraz serdecznie zachęcamy do zakupu książki i śledzenia naszego serwisu.
- Źródło: Własne
- FOTO: Barbara Kosma