Trudno kryć radość po ostatnich zawodach Pucharu Świata w Zakopanem. Powody do zadowolenia mają nie tylko kibice, ale przede wszystkim sztab szkoleniowy. Łukasz Kruczek podkreśla, że na pochwałę zasłużyli wszyscy zawodnicy, ponieważ w końcu zaczęli skakać na swoim poziomie. Według szkoleniowca kadry A na szczególne wyróżnienie zasługuje Andrzej Stękała, który bez względu na rangę i poziom zawodów spełnia pokładane w nim nadzieje.
Bez dwóch zdań weekend w Zakopanem był najbardziej udany dla naszych zawodników od początku tego sezonu. Słusznie, czy też niesłusznie, Łukasz Kruczek nie jest w pełni zadowolony z minionego weekendu, jednak dostrzega wiele jego pozytywnych aspektów. – „Pełne zadowolenie jest tylko wtedy, kiedy się wszystko wygrywa. Natomiast jak najbardziej dla nas to był najlepszy weekend w tym sezonie. Bardzo dobry w sobotę konkurs drużynowy, w niedzielę tez bardzo dobry konkurs indywidualny, bo sześciu zawodników w „30”, także miejmy nadzieje, że będzie to takie nowe otwarcie” – komentuje selekcjoner kadry A.
Według Kruczka klasyfikację konkursu wyznaczyły głównie warunki pogodowe. Szczególnie wpływ miały zmiany belek startowych – „Tutaj w momencie, kiedy do gry wchodzą takie delikatne ruchy powietrza, to bardzo przekładają się na długość i jak jury zaczyna belkami manewrować, to wtedy jest bardzo dużo punktów dodawanych i odejmowanych, i to praktycznie ustawia całą rywalizację” – opowiada trener skoczków.
Mimo wszystko, Łukasz Kruczek jest bardzo dumny ze swoich podopiecznych. Szczególne wyróżnienie przyznał Andrzejowi Stękale. – „Cały czas widać u niego taką tendencję dobrą, zwyżkową, obojętnie czy startuje w Pucharze Kontynentalnym czy w Pucharze Świata, to cały czas spełnia pokładane w nim nadzieję i są to skoki takie na plus. Natomiast wszyscy pozostali, którzy punktowali, począwszy od Kamila Stocha, kończąc na Jakubie Wolnym, zasługują na słowa pochwały” – ocenia.
Wielu z nas interesuje, co było momentem przełomowym, który pozwolił naszej reprezentacji powrócić do dobrych skoków. Odpowiedź jest prosta. – „Nie zrobiliśmy nic szczególnego, jedyne co tu było takiego inaczej, to część zawodników tutaj trenował przed Zakopanem i nie startowała. Ale to też nie jest tak, że to był złoty środek, który dał tutaj coś więcej. Na pewno pomógł, ale nie był takim przełomem. Przede wszystkim chłopcy skakali swoje. Ci którzy punktowali, podeszli do zawodów w sposób dobrze skoncentrowany i konsekwentnie realizowali to, co robili na treningach i czego sztaby szkoleniowe od nich oczekują”. Czyli po prostu spokojny trening z umiarem, z pewnością i dobre przygotowanie fizyczne i mentalne.
Puchar Świata w Zakopanem słynie z niepowtarzalnej, magicznej atmosfery na trybunach, której sprawcami są głównie kibice. Z jednej strony ogromne wsparcie i doping, z drugiej, być może presja. Co sądzi o tym Łukasz Kruczek? – „To, że publiczność się licznie zgromadza, to jest bardzo dobrze, bo to dodaje skrzydeł. Natomiast w tym roku mieliśmy sytuacje wyjątkową, bo pierwszy raz od kilku lat w do Zakopanego przyjeżdżaliśmy, no co tu ukrywać, ze słabymi wcześniejszymi konkursami i zawsze to różnie może wyjść przy takim dodatkowym ciśnieniu i takim pozytywnym jaki robią kibice” – opisuje trener polskich skoczków.
Zawodnicy nie będą teraz spoczywać na laurach. Mają przed sobą napięty harmonogram, jeśli chodzi o zawody, jak i treningi. Najbliższe cele podróży to Sapporo, gdzie odbędą się kolejne zawody Pucharu Świata, a także Bischofshofen, które jest organizatorem następnych konkursów Pucharu Kontynentalnego. – „Teraz w ogóle jest bardzo intensywny okres dla wszystkich zawodników, praktycznie do końca sezonu nie ma momentu na oddech” – dodaje. Treningi jednak nie będą dotyczyły wszystkich zawodników. Są przewidziane skoki dla kilku z nich.
Jak na razie, pomocne okazało się przygotowanie skoczni w Szczyrku. Największą przeszkodę stanowią warunki pogodowe. Plusowe temperatury nie pozwalają na odpowiednie przygotowanie obiektów, które są obecnie bardzo potrzebne. Niemniej jednak, każde miejsce na trening jest bardzo przydatne. – „Myślę, że to jest to czego byśmy co roku oczekiwali już na początku sezonu” – podsumowuje Lukasz Kruczek.
Źródło: pzn.pl