Szkoleniowiec kadry polskich skoczkiń ma powody do zadowolenia ze swoich podopiecznych. Jednak jest świadomy sporej różnicy między światową czołówką a Polkami. Jest pełen wiary, że zdążą przygotować formę na Igrzyska Olimpijskie w Pyeongchang. W ten weekend Polki będą walczyły od dobre miejsca w zawodach Pucharu Świata w Lillehammer.
Do ostatnich chwil nie było pewne, czy trener Hankus postanowi pojechać ze swoimi zawodniczkami do Lillehammer. Minęły już dwa lata od pierwszego startu dziewczyn w zawodach Pucharu Świata, dlatego to najwyższy czas, by znów rywalizować z najlepszymi. Trener kadry pań postanowił zabrać tam doświadczoną w zawodach tej rangi Magdalenę Pałasz oraz absolutną debiutantkę – Kingę Rajdę. Obu postawił ten sam cel, którym jest kwalifikacja do konkursu. – „Może to minimalistyczne podejście, ale gdybym powiedział, że liczymy na czołową dziesiątkę, to po prostu bym skłamał. Od czegoś musimy zacząć. Nam teraz przede wszystkim potrzeba dobrych startów i potwierdzenia, że wykonana przez dziewczyny praca idzie w dobrym kierunku. Jeśli uda się przejść kwalifikacje, to stamtąd do finału będzie blisko. U kobiet po pierwszej serii odpada tylko najsłabsza dziesiątka – mówi Sławomir Hankus.
Dobre starty miewała już Magdalena Pałasz, która jako jedyna Polka punktowała w Pucharze Świata. W ostatnim sezonie jednak Magda miała kilka problemów technicznych, co odbiło się na formie naszej zawodniczki. Była to również przyczyna kilku jej upadków. – „Nie jest łatwo pozbierać się po upadkach, dlatego tym bardziej wierzę w to, że skoro podjęła walkę z własnym lękiem, to jest twarda i nadal chce być najlepsza. Na tę chwilę jej skoki wyglądają pewnie, a to w jej przypadku spora poprawa. Jeśli przełoży próby treningowe na zawody to powinno być przyzwoicie” – opisuje trener Polek.
Miniony letni sezon był bardzo udany dla piętnastoletniej Kingi Rajdy. Nie budziło więc zdziwień, że młodziutka zawodniczka była lepsza w treningach. – „Oczywiście zdarzają się jej słabsze skoki, spadki dyspozycji i wahania techniki, ale pamiętajmy, że w tak młodym wieku nie wszystko jest jeszcze ukształtowane. Cieszy, że widać u niej od wiosny stały postęp” – ocenia swoją podopieczną trener Hankus. – Dla niej cel główny na tę zimę to mistrzostwa świata juniorów i młodzieżowe igrzyska olimpijskie. Ten weekend da odpowiedź ile brakuje jej jeszcze do czołówki, ale absolutnie nie stawiam jej żadnych celów wynikowych. Niech się oskakuje – dodaje.
Nie zapominajmy, że w kadrze naszych skoczkiń miejsce zajmuje także Joanna Szwab. Obecnie zawodniczka ta trenuje. Jej forma nie prezentuje poziomu, który byłby adekwatny do wystawiania jej na zawody Pucharu Świata. – „Joanna niestety ma momenty, gdzie wszytko robi dobrze i z dającym nadzieję zacięciem, by za chwilę przestać wierzyć w sens swojej pracy. Próbowaliśmy pracy z psychologiem, ale nie udała się. To zawodnik musi wykazywać ku temu wolę, sportowo dorosnąć. Inaczej to strata czasu. Zauważam też czasami, że Joanna skacze już tylko dla zabawy i na tym się kończy. Jest obecnie numerem trzy w Polsce, ale w świecie to nic nie znaczy. Skoki kobiet to dziś bardzo mocno rozkręcona karuzela i nie uda się na nią wsiąść bez większego wysiłku. Poza tym młodsze zawodniczki też nie próżnują – tłumaczy trener skoczkiń.
Trener Hankus jest optymistycznie nastawiony w związku z przyszłymi Igrzyskami Olimpijskimi w Korei. – „To są jeszcze trzy lata i dla niektórych dziewczyn ten czas może być wystarczający. Wydaje się, że tę drużynę może za sobą pociągnąć Kinga, Magdalenę także stać na powrót to trzydziestki Pucharów Świata. Do drużyny mieszanej na 2018 rok to wystarczy, później na pewno pojawi się ktoś nowy. I wierzę, że przyniesie nam wiele radości” – podsumowuje.
Źródło: przegladsportowy.pl