Tegoroczny Turniej Czterech Skoczni bez dwóch zdań należał do Słoweńca Petera Prevca. Nie zapominajmy jednak o naszych zachodnich sąsiadach, który również odnosili bardzo dobre wyniki, plasując się na dość wysokich pozycjach w poszczególnych konkursach.
W tegorocznej edycji pierwsze skrzypce, bez cienia wątpliwości grał Severin Freund, który ostatecznie zakończył Turniej na drugim stopniu podium. Przez prawie cały Turniej toczył zaciętą walkę z Prevcem. Pierwszy konkurs należał właśnie do reprezentanta Niemiec, który wzbudził niecodzienną euforię wśród niemieckich kibiców i mediów. Jak najbardziej sprostał oczekiwaniom niemieckiej publiczności, ale wciąż w naszych zachodnich sąsiadach tli się nadzieja na wygraną Turnieju, pokładana właśnie w Severinie. Może uda mu się podołać za rok.
Drugim z Niemców, który zabłysnął na Turnieju był Richard Freitag. Może nie tyle zabłysnął, co pokazał całkiem niezłą dyspozycję, godną pochwały niemieckich kibiców, ekspertów czy sztabu szkoleniowego. Popularnie zwany wśród Polaków „Rysiek Piątek” zajmował miejsca kolejno: 9., 6., 10. i 11. Ostatecznie zajął 9. miejsce w końcowej klasyfikacji Turnieju, co jak najbardziej powinno cieszyć niemieckich miłośników skoków.
Tuż za Freitagiem, w klasyfikacji generalnej TCS uplasował się Andreas Wank. Taką pozycję zagwarantowały 27-latkowi z Halle pozycje: 13., 11., 9. i 16. Co ciekawe w jednym z konkursów Wankowi przyszło walczyć w parze z Maciejem Kotem. Walkę tę wygrał bez problemu Niemiec. Najlepiej spisał się w Innsbrucku, gdzie pierwszy i ostatni raz tego Turnieju wskoczył do pierwszej dziesiątki.
Na pochwałę zasługuje również Andreas Wellinger. Skoczek z Traunstein za każdym razem pokonywał swojego przeciwnika z pary, pewnie awansując do serii finałowej i kończąc konkursy na miejscach: 15., 14., 6. i 15. Dało mu to 12. miejsce w klasyfikacji Turnieju. Trójkę Niemców rozdzielił tylko od lat ubiegający się o zwycięstwo w Turnieju Simon Amman.
Najlepszą dwudziestkę zamknął Stephan Leyhe. Najlepiej szło mu w konkursach na ojczystych skoczniach. Tam kończył konkurs w drugiej dziesiątce (14. i 17.). W Innsbrucku był 21. W ostatnim konkursie, ku zdziwieniu wielu kibiców zarówno niemieckich, jak i polskich, przegrał rywalizację w parze z Andrzejem Stękałą, który wyprzedził go o punkt. Ostatecznie w Bischofshofen był 45.
W Turnieju punktowali również: Michael Neumeyer, Karl Geiger, Pius Paschke, David Siegel, Marinus Kraus oraz Markus Eisenbichler. Zawodnicy ci stanowili jednak tło swoich kolegów z drużyny. Zdobywali pojedyncze punkty, plasując się pod koniec trzeciej dziesiątki w poszczególnych konkursach. Niektórzy z nich pokazali się tylko podczas konkursów w Niemczech. Najwyraźniej trener postanowił dać im szansę w konkursach niższej rangi.
Źródło: własne