Kamil Stoch: „Wspólnie ze Stefanem walczymy ze sobą niemal całą zimę”

0
1072

Dzisiejszy konkurs indywidualny na Vikersundbakken zakończył się zwycięstwem Kamila Stocha. Polak skakał bardzo równo –  jego próby  na odległość 238,5 oraz 237 metrów pozwoliły kibicom na odśpiewanie polskiego hymnu pod największą skocznią świata. Po zawodach Kamil Stoch podzielił się z prasą wrażeniami z ostatniego dnia rywalizacji w Vikersund.

Niedzielnym zmaganiom wieńczącym cykl Raw Air towarzyszyły liczne zwroty akcji  – od szczęśliwych, jak rekordy życiowe, po dramatyczne – jak upadek czy utrata prowadzenia w turnieju. Kamil Stoch wyjaśnił zgromadzonym różnicę między skokami a lotami narciarskimi.

„Loty narciarskie są bardziej wymagające niż zwykłe skoki. Kiedy warunki są takie, jak dziś – ze stale zmieniającym się wiatrem, jest nam dużo ciężej. Musisz nie tylko skakać najlepiej, jak umiesz, ale też mieć sporo szczęścia” – powiedział triumfator niedzielnego konkursu nawiązując do dramatu Andreasa Wellingera.

Nasz dwukrotny mistrz olimpijski opowiedział także jakie są różnice pomiędzy prędkościami na skoczni dużej i mamuciej.

„Ciężko to wyjaśnić w prosty sposób, ale różnica odnosi się głównie do prędkości i jej wyczucia. Trzeba być doświadczonym zawodnikiem, żeby mieć wprawę w tym wyczuciu. Plus potrzebna jest jeszcze odwaga” – podsumował skoczek z Zębu.

Zwycięzca dzisiejszego konkursu opowiedział również o swoich wrażeniach na temat pierwszego w historii turnieju Raw Air.

„Raw Air bardzo mi się podobał. Był bardzo dobrze przygotowany – na nic nie mogę narzekać. Transport był sprawny, zakwaterowanie świetne, jedzenie także. Każdy z konkursów przeprowadzony został na bardzo wysokim poziomie, więc dla mnie to zaszczyt, że mogłem wziąć udział w tym turnieju. Mam nadzieję, że uda mi się to także w przyszłym roku. Z tą różnica, że wtedy chciałbym być do niego jeszcze lepiej przygotowany” – powiedział lider naszej kadry.

Kamil Stoch odniósł się także do sytuacji, która spotkała w skoku wieńczącym zmagania w turnieju Andreasa Wellingera oraz rywalizacji ze Stefanem Kraftem.

„Bardzo mi przykro z powodu Andreasa. Był najbardziej stabilnym zawodnikiem w przekroju całego turnieju. Popełnił tylko jeden błąd – dziś podczas drugiej serii. To był jednak kluczowy moment i ten błąd wiele go kosztował. Ogromna szkoda, że mu się to przytrafiło, ale jest to bardzo młody zawodnik, ale także na tyle  już doświadczony, że ma szansę na znakomite osiągnięcia w przyszłości. Trzymam za niego kciuki i życzę  jak najlepiej. Natomiast wspólnie ze Stefanem walczymy ze sobą niemal całą zimę, ale jesteśmy też przyjaciółmi. Bardzo go lubię i nie traktuję go jako rywala, tylko zawodnika, który podnosi nam wszystkim poprzeczkę. Ja muszę zachować w końcówce sezonu spokój i skakać najlepiej i najdalej jak potrafię” – skwitował triumfator niedzielnego konkursu.

Nasz zawodnik został także zapytany o to, jakie ma plany na finałowe zmagania w Planicy i czy zdoła sięgnąć po kolejną w karierze Kryształową Kulę.

„Bóg jeden wie, co wydarzy się w Planicy. Ja mam tylko nadzieję na dobre warunki pogodowe i konkursy na wysokim poziomie. Będę się cieszył jedynie tym, co kocham najbardziej – lotami narciarskimi – powiedział Stoch – „Kocham być w powietrzu i postaram się dać z siebie wszystko.  Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem tej zimy zarówno indywidualnie, jak i w drużynie. Zrobiliśmy co było w naszej mocy, w Planicy będzie okazja by się tym cieszyć”  – podsumował Polak.


  •  Źródło: Własne / Konferencja prasowa
  • Korespondencja z Vikersund: Katarzyna Satała
  • FOTO: fis-ski.com