Dwa miesiące temu Karolína Indráčková doznała kontuzji, przez co była zmuszona zrobić przerwę od skoków, nie mogła trenować, ale i tak starała się pracować z trenerem. Wysiłek ten nie poszedł na marne, na FIS Grand Prix we Frenštácie pod Radhoštěm udało jej się zakwalifikować do konkursu głównego, co po tej wymuszonej przerwie było dużym sukcesem. „Przy pierwszych skokach panowała niepewność, ale potem wszystko było w porządku” – powiedziała po występie w zmaganiach na własnej ziemi.
Karolína Indráčková dwa miesiące temu doznała kontuzji. Na skocznię powróciła dokładnie przed zmaganiami we Frenštácie pod Radhoštěm.
„Nie bałam się przed skokami, ale miałam obawy podczas czwartkowych treningów przed konkursem. Nie wiedziałam, jak bardzo będzie mnie boleć przy skoku. Miałam dwumiesięczną przerwę, a to ma swoje skutki. Przy pierwszych próbach pojawiła się niepewność, ale później wszystko było w porządku” – powiedziała. „Jeszcze chyba nie jestem w pełni gotowa rywalizować z innymi, nie mam siły i odpowiedniej dynamiki. Zaczęłam skakać dwa dni przed zawodami we Frenštácie. Wszystko wymaga czasu i w końcu przyjdzie, a do następnych konkursów będę przygotowana” – dodała.
Pomimo kontuzji i spowodowanej przez nią przerwy reprezentantce Czech udało się zakwalifikować do konkursu głównego.
„Byłam podekscytowana i zadowolona. Udało mi się przebrnąć kwalifikacje, co było ponad plan, wystarczyła mi do tego technika. Najbardziej jestem szczęśliwa z tego powodu, że w ogóle mogłam skakać” – skomentowała.
Przygotowania czeskiej kadry kobiet do sezonu zimowego przebiegają zgodnie z planem.
„Przygotowania przebiegają dobrze. Nawet, gdy nie mogłam trenować, starałam się coś robić z trenerem, aby pozostać w formie, ale wychodziło to dość źle” – opowiedziała.
Zawodniczka ma teraz także intensywny czas w życiu prywatnym.
„Zaliczyłam egzaminy. Muszę jeszcze napisać pracę dyplomową, a przyszłej wiosny idę na egzaminy państwowe” – zakończyła.
Źródło: czech-ski.com
FOTO: Kinga Stanaszek