W poniedziałek polscy skoczkowie zaczynają ostatnie przed sezonem zimowym zagraniczne zgrupowanie. Według Łukasza Kruczka, dawno nie mieliśmy aż tak silnej i wyrównanej reprezentacji.
Skoczkowie z Kadr A, B oraz Juniorów udali się do Oberhofu. Jest to ostatnie zagraniczne zgrupowanie przed zbliżającym się wielkimi krokami sezonem zimowym.
„Skaczemy od wtorku i zostajemy do końca tygodnia. Dla nas zima zaczęła się z końcem Letniej Grand Prix. Po powrocie z Niemiec skoczkowie będą pracowali w kraju, najpierw w Szczyrku, a później w Wiśle. Pytanie tylko na co pozwolą im warunki atmosferyczne. Gdyby temperatura zeszła poniżej zera, woda do polewania skoczni może zamarzać, a wtedy trzeba ją spuścić z aparatury i można zapomnieć o skokach” – powiedział Łukasz Kruczek.
Podobnie, jak w ostatnich latach pierwsze skoki na śniegu nasi kadrowicze oddadzą podczas inauguracji sezonu w niemieckim Klingenthal.
„Nie ma potrzeby szukania śniegu. W Oberhofie są tory lodowe i to wystarczy. Zawodnicy od lat nie mają problemów z przejściem z takiego na rozbiegu na tory ceramiczne” – stwierdził szkoleniowiec Kadry A.
Trener przyznał, iż jest wyjątkowo spokojny przed nadchodzącym sezonem.
„Jest naprawdę dobrze. Mamy dzisiaj dużą liczbę skoczków na równym, wysokim poziomie. Nie ma sytuacji, że dwóch czy trzech jest bardzo mocna, a reszta walczy z różnymi problemami. To dla nas bardzo ważne” – dodał.
Kruczek porównał sytuacje do tej sprzed zimy 2014/2015. Sezon ten był znakomity w wykonaniu polskich skoczków. Kamil Stoch zdobył Kryształową Kulę. Krzysztof Biegun wygrał inauguracyjny konkurs, w Engelbergu zwyciężył Jan Ziobro, a na podium pojawił się również Piotr Żyła. Punkty zdobyło dziewięciu naszych zawodników, Polska została sklasyfikowana na czwartym miejscu Pucharu Narodów.
„Chciałbym, żeby ten sezon był taki, jak tamten. Mieliśmy dobre lato, a to często przekłada się na wyniki zimą. Udało nam się stworzyć fajną i wyrównaną grupę skoczków. Moim zdaniem mamy teraz sześciu, może nawet ośmiu zawodników, których stać na regularne zdobywanie punktów w zawodach” – powiedział, dodając iż ma już niemal gotowy skład na Klingenthal, ale na razie go nie zdradzi. Mimo to uważa, że każdy, kto uważnie śledzi poczynania naszych skoczków nie powinien być zaskoczony.
Szkoleniowiec zdradził również, iż nie przygotowano niczego rewolucyjnego w sprzęcie, ale popracowano nad detalami.
Nowością będą dodatkowe kontrole sprzętu przed skokiem. Z tym systemem zawodnicy mieli okazję zapoznać się już latem.
„Te dodatkowe kontrole to także nasza idea. Pod koniec procesu wprowadzania zmian nie było już przeciwników, choć wcześniej było dużo dyskusji o tym, czy to nam potrzebne. Chcieliśmy tego, bo przy różnych manipulacjach świat nam uciekał. W momencie, gdy ktoś omija przepisy, a ty tego nie robisz, masz problem. W kombinezonach najmniejsze detale mogą sprawiać wielką różnicę” – zakończył.
- Źródło: przegladsportowy.pl