Maciej Kot: „Robić swoje na sto procent”

0
898

Wielkimi krokami zbliża się Turniej Czterech Skoczni. I chociaż może się wydawać, że zajęci świętowaniem Bożego Narodzenia zawodnicy o tym nie myślą to jednak perspektywa zawodów jest zawsze w ich głowach. Jak w tym momencie wygląda nastawienie Macieja Kota? Kogo uważa za faworytów rywalizacji?

Maciej Kot ma trzy typy jeżeli chodzi o możliwego zwycięzcę Turnieju Czterech Skoczni. Pierwszy z nich to Peter Prevc. Według Kota, Słoweniec może nawet wygrać wszystkie 4 konkursy prestiżowego cyklu. Poza Prevcem, duże szanse na zwycięstwo ma też według Polaka Severin Freund. Możliwe jest też, że w zawodach zwycięży ktoś niespodziewany. „Patrząc na ostatnie lata, zwykle wygrywały swego rodzaju odkrycia sezonu. Możliwa jest więc niespodzianka” – ocenił Kot.

W ostatnich dniach Polacy odbyli dwa treningi na Wielkiej Krokwi. Miały one na celu pomóc zawodnikom w nadgonieniu czołówki. Po słabym starcie sezonu wina za złe przygotowanie skoczków spadła na sztab trenerski. Maciej Kot uważa jednak, że praca wykonywana jest w jak najlepszy sposób. „Wiemy jaką drogą mamy podążać i cały czas cierpliwie wykonujemy swoją pracę. Skoki zaczynają już powoli wyglądać tak jak tego chcemy” – wyjaśnił. Reprezentanci Polski otrzymali też nowe, lepsze kombinezony, które mają im pomóc w rywalizacji z czołówką. Wiadome jest, że sam sprzęt nie decyduje jeszcze całkowicie o wyniku, ale zdecydowanie jest pomocny i może sprawić, że próby Polaków zaczną ich plasować na wyższych miejscach niż teraz.

„Okres świąt jest dobrym okresem na to, by odpocząć fizycznie i psychicznie od skoków, przestać na chwilę o nich myśleć i wrócić ze świeżością oraz pozytywnym nastawieniem” – tak Maciej Kot uargumentował dobry wpływ przerwy świątecznej na zbliżający się kolejny period Pucharu Świata. Myślę, że to właśnie tego „pozytywnego nastawienia” możemy Maciejowi życzyć. Oraz oczywiście, ośmiu wspaniałych skoków, bo to jest właśnie głównym celem Kota na zbliżający się Turniej Czterech Skoczni.


  • Źródło: sport.tvp.pl
  • FOTO: Wiktoria Ostrowska