Podsumowanie sezonu w wykonaniu Niemców

0
1566
Fot. Kinga Stanaszek
Fot. Kinga Stanaszek

Skoki narciarskie w sezonie 2015/2016 to już historia – historia, której głównym autorem był Słoweniec Peter Prevc. Podczas tegorocznych zmagań definitywnie odrzucił przydomek „wiecznie drugiego”, pobijając wszelkie możliwe rekordy, zdobywając wszystko, co można było zdobyć. Zakończony sezon był przeplatanką walki Norwegów i Słoweńców, do której śmiało dołączały inne ekipy, między innymi Niemcy. Przyjrzyjmy się zatem, jak wyglądała walka poszczególnych ogniw niemieckiej drużyny w całym cyklu Pucharu Świata 2015/2016.

Ogólnie rzecz biorąc, był to sezon nieco gorszy od zeszłorocznego, przede wszystkim ze względu na łączną klasyfikację Pucharu Narodów, w której Niemcy rok temu zwyciężyli. W tym sezonie spadli o dwa oczka niżej. Nic dziwnego, gdyż od początku sezonu rzucała nam się w oczy wyśmienita forma podopiecznych Alexandra Stöckla. Poza tym w zeszłym roku to właśnie jeden z naszych południowych sąsiadów, Severin Freund odebrał Kryształową Kulę, zgromadziwszy taką samą ilość punktów, jak Peter Prevc. To jednak Niemiec zabrał trofeum do kraju z powodu większej ilości zwycięstw w sezonie. W tym cylku było odwrotnie. W prawdzie nie byliśmy świadkami zenitalnych emocji, czego doświadczyliśmy r dokładnie rok temu. Zostały one zgaszone przez Petera Prevca jakieś sześć konkursów wcześniej, ponieważ sprawa Kryształowej Kuli dość szybko została przez niego rozwiązana. Sevi już w połowie sezonu dostawał od Petera znaki, że tym razem skalp będzie jego. A robił to zwyciężając kilka konkursów pod rząd i budując sobie przewagę nad rywalem stopniowo, dochodząc do rekordowej różnicy punktowej na koniec sezonu. Drugie miejsce to także powód do satysfakcji, której z pewnością Freundowi nie brakuje.

Rywalizacja Freund vs. Prevc toczy się już co najmniej od trzech lat, raz na wozie, raz pod wozem – przykładowo, dwa sezony wcześniej, do ostatniego konkursu toczyła się walka o drugie miejsce. Zwyciężył w niej Prevc, wygrywając w ostatnich zawodach. Rok temu była walka o Kryształową Kulę, którą pomógł Freundowi zdobyć kolega Petera, Jurij Tepes. W tym roku podobna walka miała miejsce na niemiecko-austriackim Turnieju Czterech Skoczni. Takie złudzenie mogliśmy mieć podczas pierwszego konkursu w Oberstdorfie, w którym zwyciężył Freund. Następne konkursy przechylały szalę zwycięstwa na stronę Petera Prevca, który wygrał pozostałe trzy etapy rywalizacji. Tak oto „Piotr Wielki” zapewnił sobie pierwszy skalp w sezonie.

Niedługo po TCS przyszedł czas na Mistrzostwa Świata w Lotach, w których Severin Freund zdecydowanie liczył na więcej. Już pierwszego dnia wyłączył się z rywalizacji o złoto, gdyż zajmował dopiero szóste miejsce. W Kulm walka toczyła się między Prevcem a Gangnesem, który do połowy zmagań na mamucie był liderem. Oddał zwycięstwo w ręce Słoweńca już po trzeciej serii. Czwartą rundę wygrał wiatr. Tegoroczna rywalizacja między lotnikami nie sprzyjała Severinowi. W generalce lotów zajął dopiero 6 miejsce.

Freunda zabrakło w konkursach w Zakopanem. Powodem była kontuzja, której nabawił się podczas upadku w czasie kwalifikacji na MŚ w Kulm. Do rywalizacji powrócił już w Sapporo.

Kolejnym skoczkiem, który sezon 2015/2016 zakończył w najlepszej dziesiątce klasyfikacji łącznej jest Richard Freitag. Dokładnie, uplasował się na miejscu 9 Największym osiągnięciem Freitaga z tego sezonu jest drużynowo srebrny medal Mistrzostw Świata w Lotach. Indywidualnie zajął miejsce o dwa oczka niżej niż jego reprezentacyjny kolega – Severin Freund. Bardzo regularna i stabilna forma przez cały sezon dały Freitagowi dobre miejsce w top 10, także podczas Turnieju Czterech Skoczni. Plasował się wtedy kolejno na pozycjach 9., 6., 10. i 13. Najlepsza pozycja, jaką zajął w cyklu Pucharu Świata to było 4. miejsce podczas zawodów w Klingenthal i w Engelbergu. Dodatkową satysfakcją mogła być funkcja leadera drużyny w niektórych konkursach drużynowych, na przykład w Planicy czy w Zakopanem. Niemiec zgromadził łącznie 680 punktów ze stratą 1623 do Petera Prevca.

Trzeci w niemieckim rankingu osiągnięć z minionego sezonu okazał się Andreas Wellinger. Dwudziestolatek z Weißbach zakończył Puchar Świata na 17 pozycji, bez walki w ostatnich konkursach w Planicy. Nie był to najlepszy sezon w wykonaniu młodego Niemca, bowiem dwa sezony temu plasował się na 9. miejscu w klasyfikacji generalnej. W tym cyklu Wellinger był w nie do końca stabilnej formie. Generalnie zajmował dość dobre lokaty, głównie w środku drugiej dziesiątki, zdarzały się jednak konkursy, w których odpadał po pierwszej serii. Szczególny brak formy odnotował podczas lotów w Vikersund, gdzie nie zdobył żadnego punktu. Z kolei dość owocne dla Niemca były zawody na mamucie w Kulm, podczas Mistrzostw Świata. Tam Andi wywalczył wraz z kolegami z drużyny srebro w ostatnim dniu rywalizacji. Oprócz tego, mieszkaniec Weißbach pobił tam swój rekord życiowy, skacząc na 218 metrów. Bywały także pozytywne akcenty w występach Niemca. Najlepszym miejscem, jakie zajął w indywidualnej rywalizacji było miejsce 5. przed własną publicznością, w Willingen. Do tego był ogniwem drużyny podczas wielu konkursów drużynowych, w których Niemcy zajmowali wysokie lokaty. Podsumowując, 17. miejsce zajął z dorobkiem 408 punktów.

Dwa oczka za Wellingerem uplasował się Andreas Wank. Był to, jak się okazuje, najlepszy sezon Niemca w karierze. Forma, podobnie jak w przypadku Wellingera, nie należała do bardzo stabilnych, mimo to pozwalała 26-letniemu Niemcowi na zajmowanie dobrych lokat. Przykładowo, najlepszy rezultat Wank odnotował w Lahti, gdzie był 6. Bywały jednak konkursy, w których Andi nie przebrnął pierwszej serii. Zdarzało się Niemcowi także wystąpić w drużynie, podczas zawodów zespołowych, na przykład w Klingenthal. Takiego przywileju nie dano Niemcowi niestety podczas MŚ w Lotach, gdzie nie spisywał się najlepiej. Całkiem nieźle Andreas Wank wypadł w Turnieju Czterech Skoczni, zajmując kolejno: 13., 11., 9. i 16. miejsce. Mimo, że miniony sezon był najbardziej udanym w całej karierze skoczka reprezentującego S.C. Hinterzarten, zakończył go niezbyt pozytywnie. W dwóch przedostatnich konkursach zajął miejsce w czwartej dziesiątce, bez możliwości startu w rundzie finałowej. Z kolei w zawodach kończących sezon prezentował się dwa razy „z urzędu”. Szansy tej nie wykorzystał, ponieważ zajął ostatnie miejsce. Ogólnie rzecz biorąc, pomijając ciemniejsze aspekty, był to dla Wanka sezon udany.

Następny w kolejności Niemcem, który dzielnie walczył o pucharowe punkty, jest Stephan Leyhe. Dla Stephana sezon również był na plus. Zgromadził łącznie 257 punktów, co dało mu 23. miejsce w klasyfikacji generalnej. Leyhe   był członkiem drużyny niemieckiej, która zdobyła srebro Mistrzostw Świata w Lotach w Kulm. Indywidualnie spisał się całkiem nieźle, zajmując 19. pozycję po trzech seriach konkursowych. W Turnieju Czterech Skoczni punktował trzy razy, zajmując coraz niższe lokaty (14., 17., 21.) W ostatnim konkursie nie punktował – był dopiero 45. Miał duży udział w teamie Niemców w poszczególnych zawodach drużynowych. Jego indywidualna najlepsza lokata z tego sezonu to 9. pozycja podczas zawodów w dalekim Sapporo.

Bardzo dobrze spisywał się w Pucharze Świata Karl Geiger, szczególnie w drugiej połowie sezonu. 23- latek reprezentujący klub S.C. Oberstdorf, po bardzo dobrych występach w Pucharze Kontynentalnym zasłużył na udział w zawodach tej wyższej rangi, gdzie również zaliczał dobre starty. W tym cyklu, po raz pierwszy, młody Niemiec stanął na podium zawodów Pucharu Świata, co miało miejsce 21 lutego w Lahti. Stanął wtedy na drugim stopniu podium. Ogólnie sezon dla Niemca był bardzo udany, zarówno w Pucharze Kontynentalnym, jak i w Pucharze Świata. Zdobył w sumie 174 punkty.

Do zajęcia trzeciego miejsca Niemców w klasyfikacji generalnej Pucharu Narodów swoje 61 punktów dorzucił Markus Eisenbichler. Indywidualnie dało mu to 39. lokatę ex aequo z Gregorem Deschwandenem. Miał okazję wystartować 12 razy w konkursach Pucharu Świata, w tym raz w drużynie, na koniec sezonu. Trener Werner Schuster zabierał Eisenbichlera głównie na skocznie mamucie, do Vikersund oraz do Planicy. Właśnie podczas lotów na największym obiekcie do lotów narciarskich osiągnął najlepszy rezultat w sezonie – 15. miejsce. W tym roku głównie występował w Pucharze Kontynentalnym, skąd tak niewielka liczba punktów i niezbyt wysoka pozycja w generalce.

Oczko niżej znalazł się Marinus Kraus. Zebrał tylko 57 pucharowych punktów. Podobnie jak Eisenbichler, głównie startował w zawodach Pucharu Kontynentalnego. Róznica pomiędzy tymi dwoma zawodnikami jest prosta – Eisenbichler pokazał nam się pod koniec sezonu, Kraus z kolei na początku.

Dość dobre wyniki, choć nie wiele miał w tym sezonie młody, utalentowany David Siegel. Startował w dosłownie kilku konkursach, zdobywając 37 punktów oraz plasując się na 49. pozycji w generalce. Najważniejszym osiągnięciem Siegela był złoty medal na Mistrzostwach Świata juniorów, zwycięstwo między innymi nad wspaniale spisującym się w tym cyklu Pucharu Świata Domenem Prevcem.

Niezbyt pozytywnie może ocenić sezon Michael Neumayer, szczególnie porównując go z zeszłorocznym. Zdobył jedynie 24 punkty i zajął dopiero 52. miejsce w klasyfikacji generalnej ex aequo z Francuzem, Ronanem Lamy Chappuis. Niestety sezon ten był dla Niemca ostatni. Skoczek z Bad Reichenhaal postanowił zakończyć sportową karierę.

Pod koniec tabeli klasyfikacji Pucharu Świata znalazł się Pius Paschke, który do klasyfikacji Pucharu Narodów dodał Niemcom skromne 2 punkty, które zdobył w Oberstdorfie. W tabeli PŚ jest 74. Gorsi od niego był tylko Kevin Bickner, który zdobył 1 punkt.

Oprócz sukcesów indywidualnych, Niemcy osiągali dobre wyniki jako team. Po pierwsze podczas Mistrzostw Świata w Lotach. Drużyna w składzie: Freund, Freitag, Leyhe, Wellinger zdobyli srebrny medal, plasując się za nieosiągalnymi Norwegami. W Pucharze Świata zajmowali 3 razy miejsce na podium (Klingenthal, Willingen, Kuopio), w tym dwa razy zwyciężali (Klingenthal, Willingen). W pozostałych dwóch konkursach (Zakopanie, Oslo) plasowali się tuż za podium. W zawodach zespołowych na mamucie w Planicy byli dopiero 5.

Cały sezon w wykonaniu naszych zachodnich sąsiadów można podsumować z optymizmem. Porównując wynik z tego roku do zeszłorocznego, jest mały niedosyt, gdyż w tym sezonie Niemcy spadli z pierwszej pozycji na trzecią w klasyfikacji Pucharu Narodów. Na usprawiedliwienie można dodać, że Norwegowie, którzy w tym cyklu triumfowali, byli widoczni z bardzo dobrą dyspozycją od samego początku sezonu i nie pozostawiali kibicom cienia złudzeń, kto tu będzie rządzi. Z pewnością takiej opinii będą chcieli dorobić się również Niemcy.


Źródło: własne

FOTO: Kinga Stanaszek